2015/02/06

#13

2 listopad 2014 r.

          Z Kubą zgłosiliśmy list na policję. Myślałam, że ze względu na takie dowody umorzą sprawę jednak się myliłam. Stwierdzili, że to nie pisała moja mama, a jeśli tak to ktoś zmusił ją do tego i wcale nie musi przebywać w Warszawie tylko ktoś specjalnie chciał zmylić policjantów. Sprawdzili odciski palców, ale oprócz moich i Kuby nie było innych. Nie wiem kogo to sprawka, ale trochę przesadza. Nie rozumie, że wszystko co robi jest złe z jego strony.
          Boję się sama wychodzić poza mieszkanie. Czuję się osaczona. Czuję się, że za rogu wyskoczy jakiś facet, wsadzi mnie do samochodu i wywiezie gdzieś do lasu i nie wiadomo co jeszcze zrobi. Z dnia na dzień z Kubą coraz bardziej zbliżamy się do siebie, coraz bardziej wyznaję mu swoje uczucia chociaż nie jest to takie łatwe jak się wydaje, ale to nie powinno tak być, że jest cały czas u mnie oprócz nocy, meczów oraz treningów. Źle się z tym czuje. Powinien mieć swoje życie towarzyskie, swoich znajomych, z którymi powinien od czasu do czasu wyjść gdzieś do pubu na piwo czy nawet w domu obżerając się śmieciowymi jedzeniami obejrzeć mecz Piłki Nożnej, której ja nienawidzę bo co w tym fajnego, że rzucają się na piłkę taranując się, a potem czasami symulując, że jaki ja jestem pokrzywdzony, a Pan Sędzio to nie widziałeś. Tak jeszcze powinien dać zawodnikowi przeciwnej drużyny od razu czerwoną kartkę.

6 listopad 2014r.

          Nie było żadnej informacji od mamy, policja nic nie wie, w pracy się nie pojawiła, znikła. Cisza, dosłownie cisza. Żadnego punktu zaczepienia, żadnego. Coraz bardziej się wszystkim denerwuje. Wczoraj był u mnie Rafał, bardzo się o mnie boi, boi się, że znowu się skrzywdzę mimo, że mam Kubę u swojego boku. Boi się, że jeśli mnie nie dopilnują to znowu wpadnie mi do głowy jakiś głupi pomysł, którego będę żałować do końca życia. Rozmawialiśmy ze sobą dość długo, prawie cały dzień oprócz chwil na jedzenie. Wyjątkowo tego dnia Kuba mnie nie odwiedził. Wiedziała, że Rafał specjalnie przyjedzie z Bydgoszczy żeby sobie pogadać.
          Codziennie modlę się żeby mama wróciła, żeby wyjaśniła wszystko, żeby powiedziała dlaczego to zrobiła, dlaczego tak postąpiła. Z dnia na dzień coraz bardziej myślę, że jest mała szansa na odnalezienie jej w całości. Boję się, że mnie też porwią i zniknę tak jak mama bez żadnego słowa.
Kuba stara się mnie pocieszać, ale jakoś mu to nie wychodzi chociaż bardzo się stara. Jest dla mnie oparciem, którego nigdy nie miałam. Nie wiem co bym bez niego zrobiła. Jedyną rzeczą jaką dla niego robię to chodzenie na studia, na nudne wykłady. Obiecałam mu, że mimo sytuacji jaka jest nigdy nie przerwie studiów, a w najgorszej możliwości wezmę roczną dziekankę.

15 listopad 2014 r.

          Ile to już tygodni minęło od zaginięcia mamy, nawet nie liczę. Prawie dwa miesiące, a ja nic nie wiem co się dzieje z moją mamą. Co się z nią stało? Dlaczego się nie odzywa? Wiem, że to wszystko źle na mnie wpływa jednak staram się jak najmniej myśleć o tym, o tym co się wydarzyło.
          Kuba dość długo rozmawiał z Rafałem po tym jak skończył rozmowę ze mną. Wiem, że na Kubie mogę polegać jednak coraz bardziej zastanawiam się dlaczego mimo moich problemów jest jeszcze ze mną. Przecież mógłby mieć lepszą dziewczynę niż ja. Piękniejszą, bez przeszłości, bez żadnych problemów, a jedynym jej problemem powinno być jak mam się ubrać. Kuba coraz częściej mówi o obiedzie z jego rodzicami, ale ja nie jestem jeszcze na to gotowa. Rozumie mnie jednak jest mi bardzo przykro z tego powodu, że nie mogę się z nimi spotkać mimo, że Kuba trochę mi o nich opowiadał i wiem czego się powinnam po nich spodziewać.

22 listopad 2014 r.

          Wczoraj po raz pierwszy spotkałam się z rodzicami Kuby. Wspaniali ludzie. Wiadomo jak każdy ma swoje nawyki, ale bardzo ciepło mnie przyjęli, nawet tata Kuby spytał mnie czy nie lepiej by było jakbym mu mówiła po imieniu jednak nie zgodziłam się na to. Nie tak zostałam wychowana, nie takie są moje zasady. Zwykły piątkowy obiadek przerodził się w miło spędzony czas. Poznać kilka szczegółów z najmłodszych lat Kuby to nie mała gratka. Nawet nie przypuszczałam, że może być taki. Zawsze mi się wydawało, że był rozsądny, spokojny, a tu wyszło szydło z worka. Najchętniej bym stamtąd nie wychodziła. No może bym wyszła tylko dlatego, że po tygodniu nie zmieściła bym się w żadne spodnie, a po kilku tygodniach Kuba by musiał mnie toczyć bo sama bym nie dała rady iść. Przyznaję się, że w ciągu tych kilku tygodni od zniknięcia mamy schudłam może z pięć kilogramów, ale to nie jest żaden powód do tego żeby od razu przytyć tyle ile się schudło, a nawet i więcej bo przyznam się, że Pani Radomska wspaniale gotuje i piecze wspaniałe ciasta, a do kuchni nikt nie ma prawa wstępu, chyba, że po dokładkę. Wspaniała kobieta, trochę nawet przypomina mi moją mamę. Prawie przyrządza potrawy jak moja mama i nieżyjąca już od kilku lat babcia. Zresztą lepiej się teraz czuję chociaż Kuba nie jest zadowolony z tego jak wyglądam. Ostatnio nawet powiedział, że wyglądam jak śmierć i nie mam ani grama tłuszczu tylko skórę i kości. Niedługo to zniknę z powierzchni ziemi. Nie powiem, że źle wyglądam, ale nie tak tragicznie jak on mówi.
          Chodząc do bloku w dobrym nastroju po raz pierwszy dzisiaj sprawdzam skrzynkę pocztową. Reklamy, reklamy i jeszcze więcej reklam. Rozumiem, że żadna praca nie hańbi, sama kiedyś dorabiałam w ten sposób żeby mieć jakieś swoje grosze na rozrywki, a nie prosić tyrana chociaż wiadomo, że by mi nie dał bo powinnam się uczyć, a nie szlajać się nie wiadomo gdzie i z kim. Ale po co wkładać po dwie, trzy te same ulotki? Logika. Otwieram drzwi, kładę wszystkie na mały stolik w przedpokoju, a sama odwieszam swój szafirowy płaszcz na wieszak, a buty wkładam do szafki. Jeszcze raz sprawdzam czy czasem nie ma jakiego listu bądź też rachunku do zapłaty jednak to co widzę przechodzi najśmielsze oczekiwania. Ta sama koperta, ten sam adres i wysłany z Warszawy jak poprzedni. Boję się go otworzyć. Boję się bo jeśli to jest list pożegnalny od mamy. Chcę go wyrzucić do śmieci jednak w ostatniej chwili się powstrzymuje. Nie wiem dlaczego. Czy mama chce bym go przeczytała?

***
Dzisiaj nie zaszaleję z komentarzem odautorskim. Nie mam na nic siły, nie mam czasu. Czy ktoś może wydłużyć dobę o następne 24 godziny?
Mamy medala! Mamy brąz! 
Serdecznie zapraszam TUTAJ na pierwszy rozdział 
Ściskam bardzo, bardzo bardzo mocno ♥

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz