2 listopad 2014 r.
Z Kubą zgłosiliśmy
list na policję. Myślałam, że ze względu na takie dowody umorzą sprawę jednak
się myliłam. Stwierdzili, że to nie pisała moja mama, a jeśli tak to ktoś
zmusił ją do tego i wcale nie musi przebywać w Warszawie tylko ktoś specjalnie
chciał zmylić policjantów. Sprawdzili odciski palców, ale oprócz moich i Kuby
nie było innych. Nie wiem kogo to sprawka, ale trochę przesadza. Nie rozumie,
że wszystko co robi jest złe z jego strony.
Boję się sama
wychodzić poza mieszkanie. Czuję się osaczona. Czuję się, że za rogu wyskoczy
jakiś facet, wsadzi mnie do samochodu i wywiezie gdzieś do lasu i nie wiadomo
co jeszcze zrobi. Z dnia na dzień z Kubą coraz bardziej zbliżamy się do siebie,
coraz bardziej wyznaję mu swoje uczucia chociaż nie jest to takie łatwe jak się
wydaje, ale to nie powinno tak być, że jest cały czas u mnie oprócz nocy,
meczów oraz treningów. Źle się z tym czuje. Powinien mieć swoje życie
towarzyskie, swoich znajomych, z którymi powinien od czasu do czasu wyjść
gdzieś do pubu na piwo czy nawet w domu obżerając się śmieciowymi jedzeniami obejrzeć
mecz Piłki Nożnej, której ja nienawidzę bo co w tym fajnego, że rzucają się na
piłkę taranując się, a potem czasami symulując, że jaki ja jestem pokrzywdzony,
a Pan Sędzio to nie widziałeś. Tak jeszcze powinien dać zawodnikowi przeciwnej
drużyny od razu czerwoną kartkę.
6 listopad 2014r.
Nie było żadnej
informacji od mamy, policja nic nie wie, w pracy się nie pojawiła, znikła.
Cisza, dosłownie cisza. Żadnego punktu zaczepienia, żadnego. Coraz bardziej się
wszystkim denerwuje. Wczoraj był u mnie Rafał, bardzo się o mnie boi, boi się,
że znowu się skrzywdzę mimo, że mam Kubę u swojego boku. Boi się, że jeśli mnie
nie dopilnują to znowu wpadnie mi do głowy jakiś głupi pomysł, którego będę
żałować do końca życia. Rozmawialiśmy ze sobą dość długo, prawie cały dzień
oprócz chwil na jedzenie. Wyjątkowo tego dnia Kuba mnie nie odwiedził.
Wiedziała, że Rafał specjalnie przyjedzie z Bydgoszczy żeby sobie pogadać.
Codziennie modlę
się żeby mama wróciła, żeby wyjaśniła wszystko, żeby powiedziała dlaczego to zrobiła,
dlaczego tak postąpiła. Z dnia na dzień coraz bardziej myślę, że jest mała
szansa na odnalezienie jej w całości. Boję się, że mnie też porwią i zniknę tak
jak mama bez żadnego słowa.
Kuba stara się mnie
pocieszać, ale jakoś mu to nie wychodzi chociaż bardzo się stara. Jest dla mnie
oparciem, którego nigdy nie miałam. Nie wiem co bym bez niego zrobiła. Jedyną
rzeczą jaką dla niego robię to chodzenie na studia, na nudne wykłady. Obiecałam
mu, że mimo sytuacji jaka jest nigdy nie przerwie studiów, a w najgorszej
możliwości wezmę roczną dziekankę.
15 listopad 2014 r.
Ile to już tygodni
minęło od zaginięcia mamy, nawet nie liczę. Prawie dwa miesiące, a ja nic nie
wiem co się dzieje z moją mamą. Co się z nią stało? Dlaczego się nie odzywa?
Wiem, że to wszystko źle na mnie wpływa jednak staram się jak najmniej myśleć o
tym, o tym co się wydarzyło.
Kuba dość długo
rozmawiał z Rafałem po tym jak skończył rozmowę ze mną. Wiem, że na Kubie mogę
polegać jednak coraz bardziej zastanawiam się dlaczego mimo moich problemów
jest jeszcze ze mną. Przecież mógłby mieć lepszą dziewczynę niż ja.
Piękniejszą, bez przeszłości, bez żadnych problemów, a jedynym jej problemem
powinno być jak mam się ubrać. Kuba coraz częściej mówi o obiedzie z jego
rodzicami, ale ja nie jestem jeszcze na to gotowa. Rozumie mnie jednak jest mi
bardzo przykro z tego powodu, że nie mogę się z nimi spotkać mimo, że Kuba
trochę mi o nich opowiadał i wiem czego się powinnam po nich spodziewać.
22 listopad 2014 r.
Wczoraj po raz
pierwszy spotkałam się z rodzicami Kuby. Wspaniali ludzie. Wiadomo jak każdy ma
swoje nawyki, ale bardzo ciepło mnie przyjęli, nawet tata Kuby spytał mnie czy
nie lepiej by było jakbym mu mówiła po imieniu jednak nie zgodziłam się na to.
Nie tak zostałam wychowana, nie takie są moje zasady. Zwykły piątkowy obiadek
przerodził się w miło spędzony czas. Poznać kilka szczegółów z najmłodszych lat
Kuby to nie mała gratka. Nawet nie przypuszczałam, że może być taki. Zawsze mi
się wydawało, że był rozsądny, spokojny, a tu wyszło szydło z worka.
Najchętniej bym stamtąd nie wychodziła. No może bym wyszła tylko dlatego, że po
tygodniu nie zmieściła bym się w żadne spodnie, a po kilku tygodniach Kuba by
musiał mnie toczyć bo sama bym nie dała rady iść. Przyznaję się, że w ciągu tych
kilku tygodni od zniknięcia mamy schudłam może z pięć kilogramów, ale to nie
jest żaden powód do tego żeby od razu przytyć tyle ile się schudło, a nawet i
więcej bo przyznam się, że Pani Radomska wspaniale gotuje i piecze wspaniałe
ciasta, a do kuchni nikt nie ma prawa wstępu, chyba, że po dokładkę. Wspaniała
kobieta, trochę nawet przypomina mi moją mamę. Prawie przyrządza potrawy jak
moja mama i nieżyjąca już od kilku lat babcia. Zresztą lepiej się teraz czuję
chociaż Kuba nie jest zadowolony z tego jak wyglądam. Ostatnio nawet
powiedział, że wyglądam jak śmierć i nie mam ani grama tłuszczu tylko skórę i
kości. Niedługo to zniknę z powierzchni ziemi. Nie powiem, że źle wyglądam, ale
nie tak tragicznie jak on mówi.
Chodząc do bloku w
dobrym nastroju po raz pierwszy dzisiaj sprawdzam skrzynkę pocztową. Reklamy,
reklamy i jeszcze więcej reklam. Rozumiem, że żadna praca nie hańbi, sama
kiedyś dorabiałam w ten sposób żeby mieć jakieś swoje grosze na rozrywki, a nie
prosić tyrana chociaż wiadomo, że by mi nie dał bo powinnam się uczyć, a nie
szlajać się nie wiadomo gdzie i z kim. Ale po co wkładać po dwie, trzy te same
ulotki? Logika. Otwieram drzwi, kładę wszystkie na mały stolik w przedpokoju, a
sama odwieszam swój szafirowy płaszcz na wieszak, a buty wkładam do szafki.
Jeszcze raz sprawdzam czy czasem nie ma jakiego listu bądź też rachunku do
zapłaty jednak to co widzę przechodzi najśmielsze oczekiwania. Ta sama koperta,
ten sam adres i wysłany z Warszawy jak poprzedni. Boję się go otworzyć. Boję
się bo jeśli to jest list pożegnalny od mamy. Chcę go wyrzucić do śmieci jednak
w ostatniej chwili się powstrzymuje. Nie wiem dlaczego. Czy mama chce bym go
przeczytała?
***
Dzisiaj nie zaszaleję z komentarzem odautorskim. Nie mam na nic siły, nie mam czasu. Czy ktoś może wydłużyć dobę o następne 24 godziny?
Ściskam bardzo, bardzo bardzo mocno ♥
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz