2014/11/21

#3


30 listopada 2013 r.

            Siedzę sobie w sklepie mojej ciotki i udaję, że sympatycznie obsługuje jej klientów. Przez ostatnie tygodnie się z nimi zżyłam, a dokładnie z Panem Frankiem, który zawsze pod wpływem kilku tanich win sypał żartami jak z rękawa, które nawet w najgorszy dzień poprawiały mi humor. Będzie mi go brakowało, ale wiedziałam, że tylko wcześniejsze dwa tygodnie życia spędzę siedząc na kasie w spożywczaku. Nie lubiłam tej pracy i już odliczałam godziny do 13, kiedy zmieni mnie Ula, a wtedy szybko się przebiorę, będę modliła się żeby kuzyn Tomek nie spóźnił się i na czas dojedziemy na Łuczniczkę bo właśnie tego dnia gra moja ukochana Skra z miejscowym zespołem, a w drodze powrotnej nie pomylił drogi na „zlot czarownic”. Tak właśnie chodzi mi o spotkanie całej rodziny i wysłuchiwanie ciotek z końca Polski dlaczego nie chcę im odwiedzić, a to jaka ja mizerna jestem, trzeba cię dokarmić.
            Drogi pamiętniku nigdy nie zapomniałam o tobie, ale teraz dopiero mam trochę czasu żeby opisać resztę swojej historii.
1 września, nowy rok szkolny i rozpoczęcie nowego etapu w życiu. Szkoła średnia to już nie przelewki, trzeba będzie brać się ostro do roboty. Już wyobrażam sobie te nieprzespane noce, opuchnięte oczy. W siatkówkę nie będę chyba grała tak regularnie, zresztą okaże się jak na porządnie zacznie się rok szkolny. Modliłam się tylko żebym nie spotkała dziewczyn, z którymi musiałam przebywać w podstawówce. Wiedziałam, że dostały się na ten sam kierunek, ale otwierali dwie klasy i była szansa pięćdziesiąt na pięćdziesiąt, że właśnie trafię na nie. Jednak przy moim szczęściu wszystko jest możliwe. Tak jak przypuszczałam moje prześladowczynie chodzą ze mną do klasy, rozmawiałam z dyrektorką, ale się nie dało zmienić klasy. Trudno przeżyje się te cztery lata. Nadzieja matką głupich. Minął wrzesień, październik, w listopadzie zaczęły się górki. Nikt mnie lubił, zawsze stałam sama, a na korytarzu robiono mi zdjęcia z ukrycia i wrzucano na wtedy popularny serwis internetowy zwany naszą – klasą. Myślałam, że im minie, myliłam się, było jeszcze gorzej. Zaczęły się wymyślane historie na mój temat, ale też i te prawdziwe. Byłam zła na siebie, że zamiast wybrać zwykłe Liceum zachciało mi się Technikum Ekonomiczne, a na dodatek z trzydziestoma sześcioma dziewczynami. Nikt nie spytał mnie o zdanie tylko im uwierzono, a to mnie najbardziej bolało. Minęły święta, ferie, cisza spokój. Jak to się mówi cisza przed burzą i się nie pomyliłam. Siedzieliśmy w świetlicy mając zastępstwo i czekaliśmy aż przyjdzie Pan Katecheta i każe nam być cicho, a wtedy będziemy mogły wszystkie pojechać wcześniej do domu. Ta cisza dość długo nie trwała. „Odwiedzili” nas ukochani przez całą szkołę „koledzy” z kierunku logistyk. Nie byłam zadowolona z ich przybycia, ale udawałam, że nie przeszkadza mi ich obecność aż do ich głupich żarcików, które ani nie były śmieszne, ani nawet z ich głupoty nie chciało się śmiać. Lowelasy bo tak tylko można o nich mówić przyszli upolować sobie jaką foczkę. Nigdy nie rozumiałam ich języka, ale co mnie interesuje jak oni mówią. Dopiero zainteresowało mnie jak tą foczką miałam zostać ja. No i się zaczęło. Wszyscy mieli niezły ubaw, tylko nie ja. Tak przecież z Ani można się śmiać ile dusza zapragnie. Pomyślałam sobie pośmieją się i sobie pójdą jak nie będę zwracała na nich uwagi. Myliłam się. Zachciało im się mojego numeru. Nie dałam im, w końcu mam swoje zasady. Jednak swoimi źródłami otrzymali go i dostali to czego chcieli. Zaczęło się wypisywanie smsów o różnych porach dnia i nocy o mało nie przyjemnej treści. Na początku chciałam zgłosić to na policję jako stalking, ale powstrzymywałam się w ostatniej chwili wiedząc, że będą chcieli się nade mną zemścić w niemiły dla mnie sposób. Modliłam się żeby to jak najszybciej się skończyło. Filip bo tak na imię miał ten chłopak wraz ze swoimi kolegami z klasy odpuścili sobie krótko przed wakacjami, a ja wreszcie odetchnęłam z ulgą dopóki nie dowiedziałam się przypadkiem dlaczego tak bardzo „zabiegali” o moje serce. Zakład, zwykły zakład. Rozkochać ją w sobie, zaciągnąć do łóżka, zobaczyć czy jest dobra w te klocki, a potem zostawić jak zwykłą szmatę. Taką sobie strategię obrali. Dobrze, że pomiędzy nami nic nie zaiskrzyło bo bym się spaliła ze wstydu. Zrezygnowałam z gry w siatkówkę, którą kochałam nad życie i jedyne co mi pozostawało w tym momencie to kibicowanie na Łuczniczce, trudno mi  było podjąć taką decyzję, ale nie dawałam rady, a średnia dwa przecinek cztery na koniec roku dzięki szóstce z religii i wychowania fizycznego nie była powalająca więc jeśli chcę zdać maturę i egzamin zawodowy to muszę ostro się wziąć do roboty, przez wakacje nadrobić materiał z pierwszej klasy żeby chociaż mieć jako takie pojęcie.
Przez wakacje nikogo nie poznałam, no oprócz zadań z matematyki, a one się nie liczą. Z nową energią wracam do szkolnych ławek ostatnio zajmowanych przeze mnie trochę lepiej niż dwa miesiące temu. Tylko na ile mi jej wystarczy. Miesiąc, dwa, a może pół roku. Nie cieszyłam się z tej sytuacji, ale kto na moim miejscu by się cieszył. Nie lubiłam mojej klasy, nie lubiłam wstawać o szóstej, najpóźniej szósta trzydzieści  rano żeby na ósmą być w szkole, nie lubiłam wszystkiego co mi ją przypominało. Każdy miał swoją połówkę, a ja co siedzę i pastwię się nad sobą jaka ja jestem sierota. Co to jest miłość? Coraz bardziej się zastanawiałam. Miłość to stan, który szybko przychodzi i jeszcze szybciej przemija.
Każdy ma prawo ułożyć sobie życie to dlaczego nie ja. Tak od dwóch miesięcy jestem z Bartkiem. Chodzi do równoległej klasy. Mam w nim oparcie, nawet jak mam gorszy dzień i wcale nie spowodowany burzą hormonów zawsze jest przy mnie, mobilizuje mnie do pracy nad sobą, ale z drugiej strony chce żebym została tą samą Anią jaką pokochał. Naciska na mnie żebym się uczyła bo nie zawsze idzie to ze mną w parze jednak bardzo mi pomaga. Zamiast się uczyć na swoje sprawdziany to on przesiaduje u mnie całe dnie i liczymy te durne zadania z matmy, którą wręcz ubóstwiam. Mówią, że matematyka to królowa nauk, dla mnie to najgorszy przedmiot w szkole.
Z miesiąca na miesiąc jest coraz lepiej moje oceny może nie są powalające, średnia w okolicach trzy przecinek pięć maksymalnie trzy przecinek siedem, ale jednak bez problemu przejdę do następnej klasy. Z Bartkiem bardzo dobrze nam się układa, ale czasami mam go dość i zastanawiam się dlaczego ja tak długo z nim wytrzymałam albo on ze mną. Stara się być jak najbardziej wrażliwy, ale nawet to mi przeszkadza. Nawet jego kolacyjki przy świecach, wyjścia do kina na jakąś komedię romantyczną jakoś mnie wzruszają, wręcz przeciwnie doprowadzają mnie do totalnej złości. Ostatnio coraz bardziej nalega na współżycie, ale ja nie jestem gotowa. Czeka, jest cierpliwy bo wie, że to dla mnie bardzo ważne. Mam blokadę w psychice i jak tylko zaczyna się coś więcej jak pocałunki i tulenie to włącza mi się czerwona ostrzegawcza lampka. Nie wiem sama dlaczego się tak dzieje. Niby się tym nie przejmuje, ale ile jeszcze czasu mi poświęci na przełamanie barier. Nie wiem jak długo jeszcze ze mną wytrzyma.
Z Bartkiem się rozstałam, nie potrafił mnie zrozumieć i tym sposobem jestem wolna. Myślę, że w najbliższym czasie odpuszczę sobie z facetami i tak będzie lepiej. Skupię się na nauce bo za dwa lata będę już pisała maturę, a te lata szybko miną, że nawet się nie kapnę kiedy będzie maj 2012 rok. Zmieniłam się i to dla niektórych na minus. Już nie jestem tą Anią, którą można poniewierać i traktować jak psa. Dni mijały, a ja byłam taka sama. Kiedyś się zastanawiałam dlaczego to zrobiłam i nigdy nie potrafię odpowiedzieć sobie na to zadane pytanie.
Kwiecień 2012 rok. Świeżo upieczona absolwentka Technikum Ekonomicznego w Bydgoszczy. Tegoroczna maturzystka. Co się u mnie stało przez ten ostatni rok. Bardzo dużo. Mama wyprowadziła się od ojca jeżeli tak mogę go nazwać. Wynajęliśmy kawalerkę na obrzeżach miasta. Mam nadzieję, że nas nie odszuka. Cieszę się życiem, co przez ostatnie dwa lata nie mogłam powiedzieć. Awantura za awanturą, kłótnie, krzyki, nieprzespane noce, ucieczki z domu, nerwy, powroty do psychologa, próby samobójcze, do których nie chciałam się przyznać. Wtedy najbardziej brakowało mi Bartka, czasami już miałam nadusić zielony przycisk na telefonie, ale w ostatniej chwili się powstrzymywałam. Dlaczego? Sama nie wiem.

***
Hej! Hej! Hej! 
Wiem, że mnie zlinczujecie, że jeszcze nie daje nawet wskazówek do głównego bohatera, ale tak musi być. Dobra, dobra tylko ta Pani wie kto nim będzie i się wcale tej osoby nie spodziewała więc wszyscy siatkarze mogą być ;) 
Następny rozdział będzie krótki i mam nadzieję, że w przyszłości wam to wynagrodzę ;)
Ściskam bardzo, bardzo mocno ♥
P.S. Malowana trzymaj się! Wszystko będzie dobrze!
P.S.2 Przepraszam za reklamę :D 

4 komentarze:

  1. Ha ha! Jagoda dzięki za reklamę :D powiem ze zgadnąć kto jest głównym bohaterem wcale nie jest łatwo :) dla mnie to było totalne zaskoczenie :p ale Jagoda sama go zdradzi bo ja nie mogę :p

    @madziulka1202

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Proszę nie ma problemu :D Tak zdecydowanie będzie mega trudno :D Nie będzie to Winiar ani Wrona ani Kubiak :D Tak przyznaj się, że szczęka ci opadła, a później przeżywałaś przez dwa dni, że to nie będzie twój ukochany Wronka :D Spróbuj tylko powiedzieć to cię znajdę w tym twoim zadupiu ;)
      Ściskam ♥

      Usuń
  2. Główna bohaterka jak widać, ciągle nie może uwolnić się od swoich prześladowców. To przykre, kiedy człowiek staje się kozłem ofiarnym i każda jego próba przeciwstawienia się temu (lub też zupełna ignorancja) jeszcze bardziej zaostrza całą sytuację.
    Związek z Bartkiem był niewypałem chyba ze względu na powszechnie przytaczaną "niezgodność" charakterów. Oboje oczekiwali czegoś zupełnie innego. Może wspólne spędzanie czasu zbliża do siebie, ale równocześnie łatwo też pomylić miłość ze zwykłym zauroczeniem. Możliwe, że tak było w przypadku Ani i Bartka.
    Ja jestem cierpliwa i poczekam na głównego bohatera tyle ile będzie to konieczne :)
    Pozdrawiam serdecznie :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jednak wyjdzie na prostą drogę, ale nie tak od razu. Jak tak teraz jeszcze raz czytam rozdział to naprawdę tej Ani mi szkoda. Całe życie ma pod górkę. Jednak trzeba się przeciwstawić bo nie ma innego wyjścia!
      Ale już taki z niego nie był aż zły chłopak. Bardzo się starał żeby Ania się zmieniła i powróciła do "normalności", nadrobiła zaległości w nauce i uczyła się. Prawdopodobnie tak było z ich miłością. Zwykłe zauroczenie, ale o to byśmy musieli się ich samych zapytać ;)
      W piątym rozdziale już się okażą pewne wskazówki co do przynależności klubowej, możliwe jest, że nawet pozycja na której gra, ale tego nie jestem pewna :D
      Ściskam ♥

      Usuń