2015/01/30

#12



15 październik 2014 r.

Siedzę w domu i nadal nie wiem co się dzieje z mamą. Mam po dziurki w nosie czy szef mnie wyleje, ja nawet nie mam siły chodzić do pracy. Co dzień sprawdzam skrzynkę pocztową czy czasem mama nie napisała listu. Nie dała wskazówki gdzie jest. Gdzie obecnie przebywa? Przesłuchano po raz kolejny ojca, a on cały czas twierdzi, że nie ma z mamą żadnego kontaktu od kiedy się rozeszli, a ostatni raz ją widział na sali sądowej gdy sędzia ogłaszał, że już nie są małżeństwem. Policja w to uwierzyła bo co innego mogła zrobić jak nie miała żadnego punktu zaczepienia. Ja nie. Kuba jest cały czas przy mnie. Dziękuję mu za to bo nie potrafię się po tym wszystkim pozbierać. Coraz bardziej to wszystko mnie denerwuje. Jestem kłębkiem nerwów, które coraz bardziej nie potrafię opanować. Czy im czasem o to nie chodziło? Nie wiem nie zastanawiam się nad tym, zastanawiam się gdzie podziała się moja mama.

22 października 2014r.

Z mamą nic nie wiadomo. Z Rafałem coraz więcej rozmawiam bo tego potrzebuję. Potrzebuję wsparcia psychologa. Z Maćkiem również. Jednak żaden z nich nic nie widział ani nic nie słyszał. Niby jest dobrze po rozmowach z nimi, ale jak tylko zostaje sama w czterech ścianach to jakoś wszystkie emocje jakie tłumie w sobie zostają wyrzucone z prędkością światła. Ryczę bo co mi innego zostało. Ryczę mimo, że mam się do kogo odezwać i mogę wszystko powiedzieć co mi leży na sercu. Kuba jest cały czas przy mnie. Rano jak wstaję jest, przed treningiem jest, po treningu jest, zanim zasnę jest. Niedługo to nawet do toalety będzie ze mną chodził. Mój dom pomału staje się jego domem i nawet za bardzo mi to nie przeszkadza. Wręcz przeciwnie nawet się z tego powodu cieszę. Cieszę się, że jest przy mnie, że w każdej chwili mogę się do niego przytulić, że mogę przy nim płakać, że dla niego zmuszam się do uśmiechu i wyjścia poza mieszkanie. Czasami zastanawiam się czy nie za bardzo poświęca się dla mnie. Ostatnio nawet żartowałam, że woli tutaj przebywać bo ma domowe obiadki, a nie jakieś fast foody czy nawet nie wiadomo co. Zresztą nawet nie chce wiedzieć co on tam jada.

31 październik 2014r.

Codziennie rano sprawdzam skrzynkę czy jest jakaś wiadomość od mamy, głupie zdanie, że żyje i za każdym razem jest to samo. Rachunki, jakieś gazetki promocyjne itp. Za każdym razem jak w oknie widzę listonosza mam ochotę biec ile sił w nogach żeby sprawdzić czy czasem  nie ma żadnego listu. Jednak za każdym razem coś mnie powstrzymuje i nawet nie wiem co.
Dzień urodzin, dzień spędzony z najbliższymi, dzień radosny. Po raz pierwszy od kilku lat spędzony z najważniejszymi dla mnie osobami, z mamą i Kubą. Ostatnio rzadko gdzieś wychodzę i dzisiaj było to samo. To samo od kilku dni. Nie żebym bała się czegoś, ale jakoś nie chce mi się wychodzić nawet do znajomych czy na zwykłe spożywcze zakupy, a nawet nie chodzę na mecze Politechniki, a wiem, że Kuba bardzo by chciał żebym chociaż raz przyszła zobaczyć jak gra, jak jego drużyna gra. Jednak wychodzę w piżamie, ale tylko na półpiętro zobaczyć co dzisiaj nasz uroczy listonosz Kaziu (wiecznie narzekający na wszystko facet, a to za dużo listów piszemy, a to że musi się prosić żeby mu drzwi otworzyli) wrzucił do naszej skrzynki pocztowej. Rachunki, rachunki, rachunki, jakiś list z uczelni i jeden list do mnie. Wysłany ze stolicy bez żadnych wskazówek kto go wysłał, wiem tylko, że dwa dni temu. Boję się go otworzyć. Bo to może być wszystko. Czekam aż przyjdzie Kuba i razem go otworzymy, razem.

Droga córko!

Bardzo za tobą tęsknię, ale nie potrafię ci tego opisać. Przepraszam, że wyjechałam tak bez słowa. Musze jednak przemyśleć kilka spraw. Kilka bardzo dla mnie ważnych spraw. Wiem, że zgłosiłaś zaginięcie, proszę cię idź na policję i je odwołaj. Nic mi nie jest, jestem cała i zdrowa. Wiem, że się o mnie martwisz, denerwujesz się, wiem, że właśnie dzisiaj powinniśmy siedzieć razem przy stole jeść czekoladowego torta, którego uwielbiasz, a później marudzisz, że znowu przez najbliższy miesiąc będziesz musiała być na diecie i życząc ci wszystkiego co najlepsze. Żebyś wreszcie spotkała na swojej drodze życia kogoś takiego, który pokocha cię bardziej niż ja. Pokocha cię całym sercem i nigdy cię nie zrani. Nigdy nie powie o tobie żadnego brzydkiego słowa. Nigdy cię nie uderzy jak wcześniej robił to ze mną twój ojciec. Nie wiesz wszystkiego co się działo za drzwiami pokoju bo nigdy ci o tym nie mówiłam i nie chcę nawet o tym mówić. Wiem, że jest ci trudno, wiem, że powinnam być razem z tobą jak sobie przysięgliśmy.
         Coraz bardziej zastanawiam się czy dobrze postąpiłam pozwalając ci na wyjazd do Warszawy. Wiem, że to dla ciebie jest najważniejsze, dla twojego dobra, ale ja bardzo za tobą tęsknię, za bardzo. Są noce, w których chciałabym pójść do twojego pokoju i przytulić cię z całej siły, przytulić cię jak to robiłam za każdym razem, po każdej kłótni, po każdym krzyku z sąsiedniego pokoju.
        Wiem, że jesteś szczęśliwa, wiem, że od czasu do czasu spotykasz się z chłopakiem, jest dużo wyższy od ciebie i trochę starszy, ale mi to nie przeszkadza. Ważne żebyś ty była szczęśliwa. Widziałam to w jego oczach. Widziałam to szczęście. Widziałam jak na ciebie patrzy. Wiem, że on nigdy cię nie skrzywdzi. Nigdy nie pozwoli cię skrzywdzić, nie pozwoli cię zranić.
        Nie bądź na mnie zła za to co robię, ale muszę, muszę tak zrobić. Nawet nie wiesz jak bardzo chcę aby czas się cofnął.

Kocham cię,
Twoja kochająca mama.

            Czy ona jest tak blisko?
 
***
Hej! Hej! Hej!
Co tam u was? Ja już jestem na szczęście po sesji. Nie wiem jak mi poszło, ale najważniejsze, że zaliczona bo to na 100% wiem ;) Jeszcze nie potrafię się przestawić do normalnego spania, a nie po 2 maksymalnie 3 godziny ;) 
Polska w półfinale Mistrzostw Świata ;) Cieszę się bardzo, ale z drugiej strony ten Katar jakoś mnie nie zachwyca. Z Niemcami sobie dali radę więc nie wiadomo czy czasem my z nimi przegramy. Jednak jestem dobrej myśli i wygramy, a w finale zagramy z Hiszpanią, ich ogramy i złoto jest nasze ;) 
2006 r. - srebro siatkarzy
2007 r. - srebro piłkarzy ręcznych
2014 r. - złoto siatkarzy 
2015 r. - ? (przypadek by był jakbyśmy nie zdobyli złota)
Ściskam bardzo, bardzo, bardzo mocno ♥

2015/01/16

#11


25 września 2014 r.

Mama do dzisiejszego dnia się nie odezwała. To nie jest w jej stylu. Rozumiem, że brak czasu, ale chociaż jakiś znak, że żyje, przecież nie wymagam od niej żeby mi się spowiadała co, gdzie jak robiła czy też przebywała bo to akurat nie o to chodzi. Cisza, kompletna cisza. Bardzo się o nią martwię, a najbardziej dziwi mnie fakt, że ani Maciek, ani Rafał nic nie wiedzą. A co jeśli ten idiota ją odnalazł? A co jeśli zrobi jej krzywdę? A jeśli on mnie tutaj odszuka? Boję się już nie tylko o siebie, ale o wszystkich najbliższych, o Kubę również.
Nie wiem dlaczego, ale od kilku dni jakoś dziwnie się czuję. Czuję jakby ktoś mnie obserwował z ukrycia. Pewnie za bardzo o tym wszystkim myślę, ale inaczej nie potrafię. Kubie nic nie mówię bo jeszcze pomyśli, że histeryzuje. Jednak ile takie zachowanie może potrwać. Nawet rozmawiałam z szefem czy na dwa maksymalnie trzy dni wziąć wolne. Zgodził się myśląc, że ja i Kuba chcemy gdzieś jechać przed sezonem ligowym. Jak to kiedyś powiedział:

„ Fajna z was byłaby para tylko ty nie potrafisz się przed nim otworzyć”

Tak nic mnie nie cieszy. Nic kompletnie. Nawet to, że Polska została Mistrzem Świata. Zdziwione? Ja nie. Za dużo się tego wszystkiego nazbierało. Zdecydowanie za dużo. Jakoś nie potrafię się cieszyć ich szczęściem mimo, że siatkówka zawsze była bliska memu sercu.

29 września 2014 r.

Właśnie zaczynam się pakować. Jadę do mamy. Do dzisiejszego dnia nie odezwała się, a Maciek z Rafałem kilkadziesiąt razy byli pod mieszkaniem i ani razu nie otworzyła im drzwi. Wiem tylko tyle od sąsiadki z boku, że od około trzech tygodni mamę odwiedzał jakiś Pan, ale nie wie jak wygląda bo zanim doszła do drzwi go już nie było na klatce schodowej. Czyżby to był TYRAN? Nie odpędzam te myśli chociaż naprawdę jest strasznie trudno. A jak on ją gdzieś porwał? Może nie do końca porwał, ale zmusił ją do pojechania z nim gdzie tylko sobie zapragnął. Niech tylko z jej głowy włos spadnie to nie wiem co mu zrobię. Najwyżej pójdę siedzieć, ale nie pozwolę żeby ten śmieć bo inaczej nie potrafię go nazwać ją jeszcze raz tknął.
Kubie nic nie powiedziałam o moim wyjeździe i mam nadzieję, że od nikogo się nie dowie chociaż przez ostatnie pięć dni coraz bardziej trudno było mi ukrywać przed nim, że wszystko jest w porządku. Chyba jakoś mi to nie wychodziło bo w jego oczach był widać przygnębienie, to nie był ten sam Kuba, którego po raz pierwszy zobaczyłam w kawiarni, to nie był Kuba uśmiechnięty od ucha do ucha. To był Kuba, który się martwił o mnie, chociaż tak naprawdę to nie powinien. Zapraszał mnie na spacery, odprowadzenia po pracy, a to do wyjścia do kina, teatru, ale ja wolałam siedzieć w domu i czekać aż w końcu wreszcie zadzwoni telefon.

30 września 2014 r.

Kuba był w kawiarni jednak na szczęście nie spotkał się z szefem. To dopiero by była awantura. Już nie chodzi o to, że bym straciła pracę, która jest jedynym źródłem utrzymania tylko rozmowa z Kubą i wyjawienie jemu całej prawdy. Dobrze, że tak się stało. Od samego rana wydzwania do mnie albo pisze smsy, ale ja nawet nie mam czasu kiedy z nim porozmawiać. Dosłownie.
Od kilku godzin jestem w Bydgoszczy. Staram się znaleźć coś co połączy zniknięcie mamy, jednak bez rezultatów. Nikt nic nie wie, nikt nic nie widział. Wiem tylko, że dzień po ostatnim telefonie była awantura na klatce i to właśnie mamę było słychać oraz jakiś męski głos. Później już nikt ją nie widział ani nie pojawiła się w pracy. Nie czekam na Rafała ani Maćka tylko sama jadę na policję zgłosić jej zaginięcie. Wiem, że będzie to dla mnie trudne, ale inaczej nie mogę postąpić. Będę musiała wszystko im powiedzieć, ale może tam się dowiem czegoś więcej.

1 październik 2014 r.

Nic o mamie nie wiadomo. Policja przesłuchała sąsiadów, znajomych z pracy, ale jakby zapadła się pod ziemię. Szef się dowiedział o wszystkim, a zarazem też i Kuba. Szef przymknął na to oko jednak nie wiem czy czasem mam po co wracać do Warszawy. Chyba, że do Kuby. Tak przez te kilka dni uświadomiłam sobie, że to jest coś więcej niż koleżeństwo. Jednym słowem można powiedzieć, że dostał furii. Wiedział gdzie mieszkam i od ciotki dowiedział się  w skrócie o wszystkim. Właśnie pewnie przekracza wszystkie przepisy drogowe gnając do Bydgoszczy. Nie jestem z tego zadowolona, ale on jest bardziej uparty niż ja i nie docierało do niego, że za dwa dni wracam i wtedy wszystko mu wytłumaczę. Wiem tylko, że jest bardzo na mnie zły, bo wiem, że zawsze mogę na niego liczyć, a ja po prostu nic mu nie powiedziałam.

2 październik 2014r.

Kuba przyjechał jak najszybciej się dało. Nie interesowało mnie czy może się pożegnać z grą w Politechnice, najważniejsze było dla mnie, że jest tutaj przy mnie. Tak wiem, że jestem samolubna i tylko patrzę na to żeby mi pasowało, ale właśnie jego najbardziej w tej chwili potrzebuję. Jego spokoju, który przeniknie na mnie. Całą noc rozmawialiśmy o tym co się stało. O tym co się stało kilka lat temu. Nie powiem, że był zachwycony tym, że dopiero się o tym dowiaduje jednak zauważył, że to dla mnie jest trudne powiedzieć komuś o swoim poprzednim życiu, które nie było takie piękne i kolorowe. Nie raz musiałam sobie zrobić dłuższą przerwę bo po prostu nie dawałam radę. Pamiętam jak mnie przytulił i powiedział:

„Pamiętaj, że zawsze nawet w nocy jestem przy tobie, możesz zawsze na mnie liczyć, a nawet jeśli coś się stanie to ja jako pierwszy mam wiedzieć co się dzieje. Nie Rafał ani nie Maciek. W ostateczności jedyną osobą, która się wcześniej dowie może być twoja mama. Nikt więcej. Rozumiesz?”

Tylko przytaknęłam mu głową na znak, że rozumiem co on do mnie powiedział bo na nic więcej nie było mnie stać. Nie wiem dlaczego właśnie wtedy się rozpłakałam, rozpłakałam jak jakieś małe dziecko. Może dlatego, że po raz pierwszy mam osobę, która zawsze będzie przy mnie bez względu na to co się później stanie, że tej osobie po raz pierwszy bezgranicznie zaufam. Bardzo się z tego cieszę, że jest tutaj obok mnie, że wreszcie przy nim czuję się bezpieczna bez względu na to co się dzieje, że w każdej chwili może się coś niespodziewanego stać, że TYRAN może wpaść do mieszkania i coś nam zrobić. Bez względu na to co się kiedyś stało.

4 październik 2014 r.

Przyjechaliśmy do Warszawy. O mamie nic nie wiadomo. Sprawdzają każdy szczegół jednak to nic nie daje. Coraz bardziej jestem zła na siebie, że ją tam zostawiłam, że nie zabrałam jej tu ze sobą do Warszawy. Dobrze, że mam przy sobie Kubę bo nie wiem co bym zrobiła. Boję się, że znowu bym chciała popełnić samobójstwo, że znowu bym chciała połknąć lekarstwa albo co gorsza powiesić się na jakimś sznurku.
Kuba stara się mnie pocieszać jak tylko może. Będzie odbierał mnie z pracy, czasami nawet powiedział, że postara się po mnie przychodzić bo znowu czuję się jakby ktoś mnie obserwował. Wiem, że ma treningi i nie może ich zawalać bo ja mam jakieś przewidzenia. Boję się, że to Ojciec, ale pewności nie mam. Kuba żeby rozluźnić atmosferę wymyśla, że to może być mój cichy wielbiciel, ale wątpię żeby się taki znalazł. Ja bardziej mówię, że to Pan z aparatem czekający na szokujące zdjęcia. Dziękuję bogu, że to właśnie dzięki niemu Kuba stanął na mojej drodze.

10 październik 2014 r.

Z mamą nic nie wiadomo. Coraz bardziej się tym denerwuje. Nawet już Kuba nie potrafi nade mną zapanować bo strach jest jeszcze większy. Myślałam żeby brać środki uspakajające bo melisa już na mnie nie działa. Boję się, że jeszcze za dużo wezmę i coś mi się stanie. Kuba dwoi się i troi, ale to nic nie daje. Jednak jego ostatnie słowa cały czas huczą mi w uszach:

„Zrozum to, że wszystko będzie w porządku. Mama się odnajdzie. Nie denerwuj się na zapas. [...] Kocham cię.”

***
No to mamy następną część historii Anny. Trochę dzisiaj zaszalałam z długością (wy pewnie jesteście z tego szczęśliwe;)), ale tak sobie oto wymyśliłam jaki będzie ten rozdział. Wreszcie coś się dzieje ;) LOVE, LOVE, LOVE!
Nie wiem czy za tydzień się spotkamy. Sesja, zaliczenia i te sprawy, a do tego jeszcze załapałam się wcześniej na rehabilitację więc już praktycznie nie mam czasu na nic. Tylko kursuje po Bydgoszczy, a raczej wożę się bo tak szczerze wam się przyznam, że nawet nie wiem na jakiej ulicy jest ośrodek. Stwierdzam, że za dobrze mam jednak mi to wcale nie przeszkadza ;) Tylko gorzej będzie jak mi się ktoś zapyta gdzie ja tak jeżdżę jak nie na Łuczniczkę ;)
Ściskam was bardzo, bardzo, bardzo mocno i mam nadzieję, że do następnego piątku ;)

2015/01/09

#10



5 września 2014 r.

Każdego poranka gdy wstaję do pracy myślę sobie czy to co się stało kilka dni temu nie było snem. Nie powiem, że nie był on przyjemny bo bym zgrzeszyła, ale jakoś nie potrafię sobie go wyobrazić, że to się działo naprawdę. No nie potrafię. Kuba, Stadion Narodowy, mecz otwarcia i Ja to mi się w głowie nie mieści. Może to przez ten natłok wrażeń. Dziwię się, że takie coś właśnie mnie spotkało. Zawsze mówiłam, że nie mam szczęścia, a tym razem to ono samo przyszło do mnie. Samo mimo, że tego nie chciałam. Chyba jeszcze przez kilka dni nie dojdę do siebie po tym wszystkim co się wydarzyło, za dużo emocji, za dużo wszystkiego.
Teraz liczy się tylko praca, praca i jeszcze raz praca. Kuba jest zadowolony, że mnie widzi trochę częściej, ale czy ja jestem też zadowolona z tego powodu. Raczej tak, dopóki nie pomyślę, że to właśnie przez niego muszę pracować dłużej i ciężej żeby szef zobaczył, że bardzo się staram. Przy okazji tak w naszej tajemnicy Kuba daje największe napiwki. Tak nie powinnam się z tego powodu cieszyć, ale jak widzę kilka złotych więcej w portmonetce jakoś sama buzia mi się śmieje. Kuba jest u mnie numerem jeden w rankingu na najlepszego klienta miesiąca, a nawet zastanawiam się czy roku. Nie na numer pierwszy na koniec roku musi się postarać.

11 września 2014 r.

Siedzę sobie w kawiarni, czekam aż na zegarze pojawi się godzina dwudziesta trzecia i piszę do ciebie mój pamiętniku. Jest dwudziesta druga trzynaście. Nigdy nie lubiłam chodzenia z pracy o takiej godzinie, ale jakoś musiałam przezwyciężyć swój strach. Musiałam czy tego chce czy nie. Dzisiaj jestem cały dzień w pracy i padam na twarz. Już nie mogę doczekać się kiedy rzucę się na łóżko, a to będę jak dobrze pójdzie około dwudziestej trzeciej pięćdziesiąt dwie. Tak wiem ile zajmuje mi ogarnięcie kawiarni, dojście do domu i przebranie się w serduszkową piżamę. No nie śmiejcie się, każdy przecież ma swoje ulubione ubrania. Dziwi mnie fakt, że dzisiaj nie było Kuby. Może jest chory ma grypę lub coś w tym stylu albo po prostu nie miał czasu nawet na chwilę wpaść bo musiał odpocząć od treningów. Czasami przyłapuję się na tym, że często nawet zbyt często o nim myślę i to nie jako kolega, tylko o kimś więcej.
Coraz bardziej myślę kim była ta dziewczyna. Nigdy nie wypytywałam ją o Kubę, ale wydaje mi się, że ona była dla niego naprawdę ważna. Przecież jakby nic nie było to bym chociaż trochę porozmawiała, najwyżej jakby okazała się pusta albo nie mielibyśmy wspólnych tematów odpuściłabym sobie.

13 września 2014 r.

Zagadka sama się rozwiązała dlaczego Kuby nie było trzy dni wcześniej w kawiarni. Dzień wcześniej gdy pytał się mnie kiedy kończę pracę odpowiedziałam mu, że tak samo jak przez cały tydzień czyli o dwudziestej trzeciej. Trzy dni temu gdy właśnie miałam już zamykać lokal z daleka zobaczyłam postawę ciała podobną do Kuby, jednak nie byłam pewna czy to on chociaż bardzo bym chciała. Tak świeczki w oczach i te sprawy. Kiedyś mówiłam, że marzenia się nie spełniają. Przekreślam to grubą linią żeby nikt nigdy w życiu jej nie zobaczył. Marzenia zawsze się spełnią jeśli my będziemy do tego dążyć bo bez naszej małej pomocy to się nie uda.
Na początku pomyślałam sobie, że pewnie przechodził, zobaczył mnie i wstąpił do kawiarni jednak tak się nie stało. Z różą koloru czerwonego w ręku wszedł do kawiarni nawet nie pytając się czy jest już zamknięte. Nic nie odpowiedziałam, nie potrafiłam go okrzyczeć, że wlazł w ubłoconych butach i znowu będę musiała zmywać podłogę. Podał mi różę, oczywiście nie byłabym sobą jakbym się nie ukuła i usiadł w jednym miejscu żebym nie musiała jeszcze raz przecierać podłogi. Po chwili rozmowy okazało się, że to nie jest przypadek, że jest tutaj. Chciał się ze mną widzieć, chciał mnie spotkać. Aż mi się od razu cieplej zrobiło na sercu. Czy ja jeszcze dla kogoś coś znaczę? Z jednej strony jestem szczęśliwa, ale z drugiej strony jakoś nie potrafię sobie wyobrazić, że ja zwykła dziewczyna, która prawdopodobnie zakochała się w Kubie Radomskim, siatkarzu AZSu Politechniki Warszawskiej. Tylko czy z wzajemnością bo to jest najważniejsze. Najważniejsze na świecie. Po zachowaniu Kuby jakoś nie potrafię nic odczytać, jest taki jak zawsze. Miły, pomocny, koleżeński, a co najważniejsze u jego boku czuję się naprawdę bezpiecznie i nie boję się, że jeśli w kawiarni pojawi się ojciec TYRAN to on mnie obroni przed nim i nic nie będzie pytał. A jeśli coś z tego wyjdzie. Czy ja się przełamię i powiem mu całą prawdę o moim wcześniejszym życiu, o tym co się kiedyś wydarzyło. Nie wiem. Nie potrafię sobie tego wyobrazić. Nie potrafię chociaż naprawdę chcę. Czasami nawet bardzo bym chciała się przed kimś otworzyć, ale nie potrafię. Po prostu to jest silniejsze ode mnie. Wcale nie chodzi o użalanie się nad sobą tylko o zwykłą rozmowę albo chociaż mój monolog, o wysłuchanie mnie.

22 września 2014 r.

Od dwóch dni nie mogę dodzwonić się do mamy, to nie jest w jej stylu. Przecież obiecała mi, że będzie się do mnie odzywać. Bardzo się o nią boję. Boję się, że tyran ją odszukał i porwał ją. Nie potrafię o niczym innym myśleć, nawet przed Kubą nie potrafię udawać dobrej miny do złej gry. To wszystko mnie przerosło. Chcę uciec jak najdalej stąd. Jak najszybciej z tej Warszawy. Spakować walizkę albo chociaż najpotrzebniejsze rzeczy, nie pytając o nic. Uciec.
Kuba strasznie się o mnie martwi, widać to w jego oczach, nie są już takie błyszczące jak zawsze tylko są smutne, pełne strachu, a ja nie potrafię mu powiedzieć dlaczego właśnie tak się zachowuje. Nie chce mu jeszcze moich problemów dokładać. Przecież dosyć ma swoich. Maciek jak i Rafał nic nie wiedzą. Nie wiedzą co się dzieje. Sąsiedzi również. Ostatnio dość często widziano go w okolicy gdzie mieszkała moja mama. A jak dowiedział się gdzie wynajmuje mieszkanie. A jak ją prześladuję. Boję się jeszcze bardziej. Nie wiem co mam zrobić, jeśli poproszę o wolne szef mnie wyrzuci na zbity pysk, a jak nie pojadę do mamy to może stać się tragedia bo nie wiadomo co on może jej zrobić. A jak ktoś ją napadnie. Nie myślę już o tym. Nie myślę bo inaczej zwariuję, a jeszcze to mi jest potrzebne. Tylko dlaczego dzieli nas tyle kilometrów, dlaczego nie mam samochodu i nie mogę do niej pojechać.
Tylko dlaczego jak mam jakiś problem słyszę słowa piosenki Mesy „Szukając szczęścia”.

„Zanim odejdę, nim odejdę stąd
Chwyć za rękę mnie, złap za rękę mą”

***
No to mamy dziesiąteczkę. Co tu by dużo opowiadać. Cisza, spokój, Skra wygrała i jest w półfinale Pucharu Polski. Ostatnio rozwiązywałam krzyżówkę. (To chyba nie byłam ja, to był mój sobowtór :D) Pytanie dla was: Klub sportowy z Rzeszowa. Podpowiedź: Nie Resovia.
W ogóle to jestem zła. Byłam w bibliotece i nie było żadnej książki, którą chciałam. Skandal! Będę musiała trochę poczekać, mam nadzieję, że do końca tygodnia je otrzymam, tzn. do końca następnego tygodnia. 
Powiem wam w sekrecie, że jestem w mega szoku, że PSN pokazuje na żywo mecz. (Zaksa - Jastrzębie) Czyżbyście nie mieli co wstawić? Nie no już postaram się być grzeczna ;)
Ściskam bardzo, bardzo, bardzo mocno i mam nadzieję, że do zobaczenie za tydzień ♥ 

2015/01/05

#9



 28 sierpień 2014 rok

Nie potrafię się powstrzymać. Idę na mecz otwarcia Mistrzostw Świata. Ja zwykła Ania, pracująca w kawiarni. Ja zwykła Ania idę z przyjmującym AZS Politechniki Warszawskiej idę na mecz otwarcia Mistrzostw Świata. Może przy okazji spotkam jakiegoś gracza bo nawet nie wiem czy zna kogoś z czternastki Stefana. Już od kilku dni jak tylko Kuba poprosił mnie czy bym z nim nie poszła byłam w siódmym niebie. Mimo, że go nie znałam bardzo chciałam iść na ten mecz. Bilety były drogie, a najtańsze za pięćdziesiąt złotych na jakie były mnie stać mogły mieć średnią widoczność i znając mnie pluła bym sobie w twarz, że wydałam niepotrzebnie pieniądze, za które mogłabym mieć koszulkę na wyprzedaży.
Rozmawiałam długo z Rafałem bardzo się cieszył z mojej decyzji. Nie był by sobą jakby nie dodał coś od siebie. „Tylko żyjcie długo i szczęśliwie” Cały Rafał. Bardzo mi jego brakuje. Chciałabym żeby był tutaj w Warszawie, nawet mimo, że by mnie denerwował na każdym kroku. (najgorsza jego wada i upartość) Nie, nie myślcie, że za nim tęsknię bo to jest nie prawda. Tylko brakuje mi osoby, z którą mogłabym przegadać całą noc, a i pewnie byśmy się nie nagadali.
Odliczam godziny do usłyszenia pierwszego gwizdka na Narodowym, ale najpierw hymny i cała otoczka związana z ceremonią otwarcia. Nie lubię takich przemówień, ale gdy coś się dzieje w Polsce jakoś mi nie przeszkadza. No może przez chwilę mi przeszkadza. Tylko niech Pan Prezydent nie przesadzi z przemową bo wszyscy pośniemy. Nie żebym nie lubiła polityki, ale czasami warto za dużo nie mówić. Sama się o tym przekonałam i to nie jeden raz.

30 sierpień 2014 rok

Odliczam minuty kiedy wreszcie opuszczę mieszkanie ciotki i udam się do kawiarni, w której pracuje. Nie jeden by pomyślał, że mi odbiło ciesząc się, że idę tam, ale dzisiaj wyjątkowo nie idę tam do pracy. Ubłagałam szefa żeby dał mi dzień wolnego ewentualnie dniówkę, było trudno, ale się udało. Jednak przez następne dwa tygodnie przychodzę codziennie, nawet w soboty i niedziele, a jak nawet będzie trzeba zostać dłużej też będę musiała to robić. Dobra tym razem mogę się poświecić, jak to się mówi raz na ruski rok. Zresztą czego się nie robi do siatkówki, a bardziej dla meczu na Narodowym. Niezwykłym meczu. Największą halą jaką odwiedziłam była Łuczniczka. Zresztą to była jedna i jedyna. Do dzisiaj. Dzisiaj wszystko się zmieni. Dzisiaj już będę mogła zapisać na liście jeszcze jeden dodatkowy punkt. Stadion Narodowy w Warszawie z uwaga zamkniętym dachem. Wiecie w siatkówkę przy otwartym dachu i padającym deszczu średnio może się grać, a drugiego basenu narodowego i „chluby” na cały świat to by Polska nie chciała. Zresztą to jest Polska tego nie ogarniesz.
Coraz bardziej denerwuję się przed całym spotkaniem. Tym razem nie chodzi mi tylko o mecz Polska – Serbia (wiadomo, że Polacy wygrają), ale o spotkanie z Kubą. Często się zastanawiam czy czasem się w nim nie zakochałam jednak dość szybko odsuwam od siebie te myśli. Przecież to nie może być prawda. Zresztą o czym ja marzę. No o czym. O tym, że on jest siatkarzem i pewnie przez przypadek mnie zaprosił bo nie miał kogo. Tak uwielbiam wysuwać nowe teorie na temat, który nie powinno się myśleć czy jest drugie dno. Po prostu idź na ten mecz, zapamiętaj najładniejsze chwile i ciesz się, że zamiast siedzieć przed telewizorem z toną niezdrowych rzeczy jesteś wśród sześćdziesięciu dwóch tysięcy ludzi, który bez podkładu muzycznego zaśpiewają Mazurek Dąbrowskiego zdzierając przy tym gardła.

1 wrzesień 2014 rok

Jezu nigdy tego nie zapomnę nigdy. To co tam się działo nie jest do opisania. Tysiące ludzi, tysiące głosów wypełniające Stadion tak, że ledwo było usłyszeć swój głos w myślach, a co dopiero powiedzieć tak żeby osoba siedząca obok ciebie to usłyszała. Jestem szczęśliwa, że mogłam wziąć udział w tym wydarzeniu. Dziękuję Kubie, że mnie zabrał. Dziękuję, że to właśnie otwarcie było w Warszawie. Nigdy się tak ze szczęścia nie popłakałam. No może raz się popłakałam gdy mama powiedziała, że odchodzi od ojca TYRANA. Jednak to było dwie różne niepodobne do siebie sprawy. Dwa inne zakończenia.
Pamiętam, że zamiast śpiewać piosenkę Lady Pank „Zawsze tam gdzie ty” to ja płakałam chociaż bardziej to można nazwać ryczeniem. Ryczałam jak głupia. Nie potrafiłam już trzymać się w garści jak inni. Nie potrafiłam. Emocje za bardzo mną rządziły. Nawet Kuba był zdziwiony moim zachowaniem, ale jak na dżentelmena przystało (Boże takich chłopaków to ze świecą szukać) przytulił mnie jak gdyby nigdy nic i trzymał mnie w swoich objęciach dopóki się nie uspokoiłam. Przyznam się, że celowo przedłużałam tą czynność. Tak wiem jestem wredna, ale te jego perfumy jakoś mnie zahipnotyzowały, a może to nie perfumy tylko On. Jakoś inaczej się czułam. Czułam się bezpieczna, wiedziałam, że nic mi się nie stanie, wiedziałam, że jest bardzo blisko mnie.
Lepszego rozpoczęcia nie mogliśmy sobie wymarzyć. Szybkie trzy do zera i Wrocław witaj. Cieszyłam się jak głupia, że nawet nie wiem kiedy z Kubą się przytuliliśmy. To nie był widok przytulenia przyjaciół tylko niestety coś więcej. To nie miało prawa się wydarzyć. Bardzo mi głupio z tego powodu. Naprawdę. Nawet w emocjach powinnam się powstrzymać albo chociaż powstrzymać Kubę. Nie jestem z siebie dumna. Nie jestem. Źle się z tym czuję. Przecież co by było jakby nas uwiecznili na zdjęciach, nawet o tym nie pomyślałam. Bylibyśmy na pierwszej stronie każdego brukowca o stronach internetowych nawet nie wspominam. (Ciacha wszystko wiedzą) Ja ta zawsze zastanawiająca się zanim coś zrobię Ania nie pomyślałam.
Poznałam klika wspaniałych osób. Tylko miałam problem z zapamiętywaniem imion, a co dopiero kto, z kim, jak, gdzie, kiedy. Bardzo sympatyczni ludzie. Nawet z niektórymi wymieniłam się numerami z czego byłam zadowolona. Nie z tego powodu, że mam nowych znajomych, tylko, że odważyłam się odezwać i nawet pociągną na dłużej rozmowę. Ostatnimi czasy szło mi to z oporem, ale nie wiem jakim cudem to zrobiłam. Ważne, że postawiłam jeden krok w przód. Mały, a jednak. Tylko nie przedstawiono mi jednej blondynki. Wysoka, szczupła, chude nogi. Nawet przez chwilę pomyślałam, że to jakaś modelka. Nie dopytywałam się innych dlaczego mnie z nią Kuba nie poznał, ale wiedziałam, że się z niektórymi zna bo przez chwilę ze sobą rozmawiali. Trudno najwyżej jedna mniej osoba do zapamiętania.
           Jednak czy na pewno ona nie jest byłą dziewczyną, narzeczoną, żoną Kuby?

***
No to  mamy dziewiąteczkę ;)
Co tam u was? Jak po sylwestrze? 
Ja spędziłam go w gronie znajomych, ale z TVP 2 przełączając co jakiś czas na Polsat i POLO TV ;)
Zmieniając temat. Jak wam się wydaję, który rekord skoczni powinien być uznany. Według mnie Michi dotknął ręką i nie powinien być uznany. Nie wiem jakie są decyzję w tej sprawie, ale Stefcio powinien mieć ten rekord. W ogóle to chłopak ma formę ;) 
Skra wygrała jest w ćwierćfinale Pucharu Polski więc jak tu się nie cieszyć ;) Sory Lubin wygramy z wami ;)
Do zobaczenia w piątek ;)
Ściskam bardzo, bardzo, bardzo mocno.

CZYTASZ, KOMENTUJESZ, MOTYWUJESZ!

EDIT: Właśnie pokazało mi się takie cudo i może być tak, że w piątek nie ukaże się rozdział. Kombinuje, szukam gdzie do mojego złoma dostanę baterię i jak widzę kwoty 150 złotych to jakoś nie napawa mnie to optymizmem.