5 września 2014
r.
Każdego
poranka gdy wstaję do pracy myślę sobie czy to co się stało kilka dni temu nie
było snem. Nie powiem, że nie był on przyjemny bo bym zgrzeszyła, ale jakoś nie
potrafię sobie go wyobrazić, że to się działo naprawdę. No nie potrafię. Kuba,
Stadion Narodowy, mecz otwarcia i Ja to mi się w głowie nie mieści. Może to
przez ten natłok wrażeń. Dziwię się, że takie coś właśnie mnie spotkało. Zawsze
mówiłam, że nie mam szczęścia, a tym razem to ono samo przyszło do mnie. Samo
mimo, że tego nie chciałam. Chyba jeszcze przez kilka dni nie dojdę do siebie
po tym wszystkim co się wydarzyło, za dużo emocji, za dużo wszystkiego.
Teraz liczy
się tylko praca, praca i jeszcze raz praca. Kuba jest zadowolony, że mnie widzi
trochę częściej, ale czy ja jestem też zadowolona z tego powodu. Raczej tak,
dopóki nie pomyślę, że to właśnie przez niego muszę pracować dłużej i ciężej
żeby szef zobaczył, że bardzo się staram. Przy okazji tak w naszej tajemnicy
Kuba daje największe napiwki. Tak nie powinnam się z tego powodu cieszyć, ale
jak widzę kilka złotych więcej w portmonetce jakoś sama buzia mi się śmieje.
Kuba jest u mnie numerem jeden w rankingu na najlepszego klienta miesiąca, a
nawet zastanawiam się czy roku. Nie na numer pierwszy na koniec roku musi się
postarać.
11 września
2014 r.
Siedzę sobie w
kawiarni, czekam aż na zegarze pojawi się godzina dwudziesta trzecia i piszę do
ciebie mój pamiętniku. Jest dwudziesta druga trzynaście. Nigdy nie lubiłam
chodzenia z pracy o takiej godzinie, ale jakoś musiałam przezwyciężyć swój
strach. Musiałam czy tego chce czy nie. Dzisiaj jestem cały dzień w pracy i
padam na twarz. Już nie mogę doczekać się kiedy rzucę się na łóżko, a to będę
jak dobrze pójdzie około dwudziestej trzeciej pięćdziesiąt dwie. Tak wiem ile
zajmuje mi ogarnięcie kawiarni, dojście do domu i przebranie się w serduszkową
piżamę. No nie śmiejcie się, każdy przecież ma swoje ulubione ubrania. Dziwi mnie
fakt, że dzisiaj nie było Kuby. Może jest chory ma grypę lub coś w tym stylu
albo po prostu nie miał czasu nawet na chwilę wpaść bo musiał odpocząć od
treningów. Czasami przyłapuję się na tym, że często nawet zbyt często o nim
myślę i to nie jako kolega, tylko o kimś więcej.
Coraz bardziej
myślę kim była ta dziewczyna. Nigdy nie wypytywałam ją o Kubę, ale wydaje mi
się, że ona była dla niego naprawdę ważna. Przecież jakby nic nie było to bym
chociaż trochę porozmawiała, najwyżej jakby okazała się pusta albo nie
mielibyśmy wspólnych tematów odpuściłabym sobie.
13 września
2014 r.
Zagadka sama
się rozwiązała dlaczego Kuby nie było trzy dni wcześniej w kawiarni. Dzień
wcześniej gdy pytał się mnie kiedy kończę pracę odpowiedziałam mu, że tak samo
jak przez cały tydzień czyli o dwudziestej trzeciej. Trzy dni temu gdy właśnie
miałam już zamykać lokal z daleka zobaczyłam postawę ciała podobną do Kuby,
jednak nie byłam pewna czy to on chociaż bardzo bym chciała. Tak świeczki w
oczach i te sprawy. Kiedyś mówiłam, że marzenia się nie spełniają. Przekreślam
to grubą linią żeby nikt nigdy w życiu jej nie zobaczył. Marzenia zawsze się
spełnią jeśli my będziemy do tego dążyć bo bez naszej małej pomocy to się nie
uda.
Na początku
pomyślałam sobie, że pewnie przechodził, zobaczył mnie i wstąpił do kawiarni
jednak tak się nie stało. Z różą koloru czerwonego w ręku wszedł do kawiarni
nawet nie pytając się czy jest już zamknięte. Nic nie odpowiedziałam, nie
potrafiłam go okrzyczeć, że wlazł w ubłoconych butach i znowu będę musiała
zmywać podłogę. Podał mi różę, oczywiście nie byłabym sobą jakbym się nie ukuła
i usiadł w jednym miejscu żebym nie musiała jeszcze raz przecierać podłogi. Po
chwili rozmowy okazało się, że to nie jest przypadek, że jest tutaj. Chciał się
ze mną widzieć, chciał mnie spotkać. Aż mi się od razu cieplej zrobiło na
sercu. Czy ja jeszcze dla kogoś coś znaczę? Z jednej strony jestem szczęśliwa,
ale z drugiej strony jakoś nie potrafię sobie wyobrazić, że ja zwykła
dziewczyna, która prawdopodobnie zakochała się w Kubie Radomskim, siatkarzu
AZSu Politechniki Warszawskiej. Tylko czy z wzajemnością bo to jest
najważniejsze. Najważniejsze na świecie. Po zachowaniu Kuby jakoś nie potrafię
nic odczytać, jest taki jak zawsze. Miły, pomocny, koleżeński, a co najważniejsze
u jego boku czuję się naprawdę bezpiecznie i nie boję się, że jeśli w kawiarni
pojawi się ojciec TYRAN to on mnie obroni przed nim i nic nie będzie pytał. A
jeśli coś z tego wyjdzie. Czy ja się przełamię i powiem mu całą prawdę o moim
wcześniejszym życiu, o tym co się kiedyś wydarzyło. Nie wiem. Nie potrafię
sobie tego wyobrazić. Nie potrafię chociaż naprawdę chcę. Czasami nawet bardzo
bym chciała się przed kimś otworzyć, ale nie potrafię. Po prostu to jest
silniejsze ode mnie. Wcale nie chodzi o użalanie się nad sobą tylko o zwykłą
rozmowę albo chociaż mój monolog, o wysłuchanie mnie.
22 września
2014 r.
Od dwóch dni
nie mogę dodzwonić się do mamy, to nie jest w jej stylu. Przecież obiecała mi,
że będzie się do mnie odzywać. Bardzo się o nią boję. Boję się, że tyran ją
odszukał i porwał ją. Nie potrafię o niczym innym myśleć, nawet przed Kubą nie
potrafię udawać dobrej miny do złej gry. To wszystko mnie przerosło. Chcę uciec
jak najdalej stąd. Jak najszybciej z tej Warszawy. Spakować walizkę albo
chociaż najpotrzebniejsze rzeczy, nie pytając o nic. Uciec.
Kuba strasznie
się o mnie martwi, widać to w jego oczach, nie są już takie błyszczące jak
zawsze tylko są smutne, pełne strachu, a ja nie potrafię mu powiedzieć dlaczego
właśnie tak się zachowuje. Nie chce mu jeszcze moich problemów dokładać.
Przecież dosyć ma swoich. Maciek jak i Rafał nic nie wiedzą. Nie wiedzą co się
dzieje. Sąsiedzi również. Ostatnio dość często widziano go w okolicy gdzie
mieszkała moja mama. A jak dowiedział się gdzie wynajmuje mieszkanie. A jak ją
prześladuję. Boję się jeszcze bardziej. Nie wiem co mam zrobić, jeśli poproszę
o wolne szef mnie wyrzuci na zbity pysk, a jak nie pojadę do mamy to może stać
się tragedia bo nie wiadomo co on może jej zrobić. A jak ktoś ją napadnie. Nie
myślę już o tym. Nie myślę bo inaczej zwariuję, a jeszcze to mi jest potrzebne.
Tylko dlaczego dzieli nas tyle kilometrów, dlaczego nie mam samochodu i nie
mogę do niej pojechać.
Tylko dlaczego
jak mam jakiś problem słyszę słowa piosenki Mesy „Szukając szczęścia”.
„Zanim odejdę, nim
odejdę stąd
Chwyć za rękę mnie,
złap za rękę mą”
***
No to mamy dziesiąteczkę. Co tu by dużo opowiadać. Cisza, spokój, Skra wygrała i jest w półfinale Pucharu Polski. Ostatnio rozwiązywałam krzyżówkę. (To chyba nie byłam ja, to był mój sobowtór :D) Pytanie dla was: Klub sportowy z Rzeszowa. Podpowiedź: Nie Resovia.
W ogóle to jestem zła. Byłam w bibliotece i nie było żadnej książki, którą chciałam. Skandal! Będę musiała trochę poczekać, mam nadzieję, że do końca tygodnia je otrzymam, tzn. do końca następnego tygodnia.
Powiem wam w sekrecie, że jestem w mega szoku, że PSN pokazuje na żywo mecz. (Zaksa - Jastrzębie) Czyżbyście nie mieli co wstawić? Nie no już postaram się być grzeczna ;)
Ściskam bardzo, bardzo, bardzo mocno i mam nadzieję, że do zobaczenie za tydzień ♥
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz