2015/01/05

#9



 28 sierpień 2014 rok

Nie potrafię się powstrzymać. Idę na mecz otwarcia Mistrzostw Świata. Ja zwykła Ania, pracująca w kawiarni. Ja zwykła Ania idę z przyjmującym AZS Politechniki Warszawskiej idę na mecz otwarcia Mistrzostw Świata. Może przy okazji spotkam jakiegoś gracza bo nawet nie wiem czy zna kogoś z czternastki Stefana. Już od kilku dni jak tylko Kuba poprosił mnie czy bym z nim nie poszła byłam w siódmym niebie. Mimo, że go nie znałam bardzo chciałam iść na ten mecz. Bilety były drogie, a najtańsze za pięćdziesiąt złotych na jakie były mnie stać mogły mieć średnią widoczność i znając mnie pluła bym sobie w twarz, że wydałam niepotrzebnie pieniądze, za które mogłabym mieć koszulkę na wyprzedaży.
Rozmawiałam długo z Rafałem bardzo się cieszył z mojej decyzji. Nie był by sobą jakby nie dodał coś od siebie. „Tylko żyjcie długo i szczęśliwie” Cały Rafał. Bardzo mi jego brakuje. Chciałabym żeby był tutaj w Warszawie, nawet mimo, że by mnie denerwował na każdym kroku. (najgorsza jego wada i upartość) Nie, nie myślcie, że za nim tęsknię bo to jest nie prawda. Tylko brakuje mi osoby, z którą mogłabym przegadać całą noc, a i pewnie byśmy się nie nagadali.
Odliczam godziny do usłyszenia pierwszego gwizdka na Narodowym, ale najpierw hymny i cała otoczka związana z ceremonią otwarcia. Nie lubię takich przemówień, ale gdy coś się dzieje w Polsce jakoś mi nie przeszkadza. No może przez chwilę mi przeszkadza. Tylko niech Pan Prezydent nie przesadzi z przemową bo wszyscy pośniemy. Nie żebym nie lubiła polityki, ale czasami warto za dużo nie mówić. Sama się o tym przekonałam i to nie jeden raz.

30 sierpień 2014 rok

Odliczam minuty kiedy wreszcie opuszczę mieszkanie ciotki i udam się do kawiarni, w której pracuje. Nie jeden by pomyślał, że mi odbiło ciesząc się, że idę tam, ale dzisiaj wyjątkowo nie idę tam do pracy. Ubłagałam szefa żeby dał mi dzień wolnego ewentualnie dniówkę, było trudno, ale się udało. Jednak przez następne dwa tygodnie przychodzę codziennie, nawet w soboty i niedziele, a jak nawet będzie trzeba zostać dłużej też będę musiała to robić. Dobra tym razem mogę się poświecić, jak to się mówi raz na ruski rok. Zresztą czego się nie robi do siatkówki, a bardziej dla meczu na Narodowym. Niezwykłym meczu. Największą halą jaką odwiedziłam była Łuczniczka. Zresztą to była jedna i jedyna. Do dzisiaj. Dzisiaj wszystko się zmieni. Dzisiaj już będę mogła zapisać na liście jeszcze jeden dodatkowy punkt. Stadion Narodowy w Warszawie z uwaga zamkniętym dachem. Wiecie w siatkówkę przy otwartym dachu i padającym deszczu średnio może się grać, a drugiego basenu narodowego i „chluby” na cały świat to by Polska nie chciała. Zresztą to jest Polska tego nie ogarniesz.
Coraz bardziej denerwuję się przed całym spotkaniem. Tym razem nie chodzi mi tylko o mecz Polska – Serbia (wiadomo, że Polacy wygrają), ale o spotkanie z Kubą. Często się zastanawiam czy czasem się w nim nie zakochałam jednak dość szybko odsuwam od siebie te myśli. Przecież to nie może być prawda. Zresztą o czym ja marzę. No o czym. O tym, że on jest siatkarzem i pewnie przez przypadek mnie zaprosił bo nie miał kogo. Tak uwielbiam wysuwać nowe teorie na temat, który nie powinno się myśleć czy jest drugie dno. Po prostu idź na ten mecz, zapamiętaj najładniejsze chwile i ciesz się, że zamiast siedzieć przed telewizorem z toną niezdrowych rzeczy jesteś wśród sześćdziesięciu dwóch tysięcy ludzi, który bez podkładu muzycznego zaśpiewają Mazurek Dąbrowskiego zdzierając przy tym gardła.

1 wrzesień 2014 rok

Jezu nigdy tego nie zapomnę nigdy. To co tam się działo nie jest do opisania. Tysiące ludzi, tysiące głosów wypełniające Stadion tak, że ledwo było usłyszeć swój głos w myślach, a co dopiero powiedzieć tak żeby osoba siedząca obok ciebie to usłyszała. Jestem szczęśliwa, że mogłam wziąć udział w tym wydarzeniu. Dziękuję Kubie, że mnie zabrał. Dziękuję, że to właśnie otwarcie było w Warszawie. Nigdy się tak ze szczęścia nie popłakałam. No może raz się popłakałam gdy mama powiedziała, że odchodzi od ojca TYRANA. Jednak to było dwie różne niepodobne do siebie sprawy. Dwa inne zakończenia.
Pamiętam, że zamiast śpiewać piosenkę Lady Pank „Zawsze tam gdzie ty” to ja płakałam chociaż bardziej to można nazwać ryczeniem. Ryczałam jak głupia. Nie potrafiłam już trzymać się w garści jak inni. Nie potrafiłam. Emocje za bardzo mną rządziły. Nawet Kuba był zdziwiony moim zachowaniem, ale jak na dżentelmena przystało (Boże takich chłopaków to ze świecą szukać) przytulił mnie jak gdyby nigdy nic i trzymał mnie w swoich objęciach dopóki się nie uspokoiłam. Przyznam się, że celowo przedłużałam tą czynność. Tak wiem jestem wredna, ale te jego perfumy jakoś mnie zahipnotyzowały, a może to nie perfumy tylko On. Jakoś inaczej się czułam. Czułam się bezpieczna, wiedziałam, że nic mi się nie stanie, wiedziałam, że jest bardzo blisko mnie.
Lepszego rozpoczęcia nie mogliśmy sobie wymarzyć. Szybkie trzy do zera i Wrocław witaj. Cieszyłam się jak głupia, że nawet nie wiem kiedy z Kubą się przytuliliśmy. To nie był widok przytulenia przyjaciół tylko niestety coś więcej. To nie miało prawa się wydarzyć. Bardzo mi głupio z tego powodu. Naprawdę. Nawet w emocjach powinnam się powstrzymać albo chociaż powstrzymać Kubę. Nie jestem z siebie dumna. Nie jestem. Źle się z tym czuję. Przecież co by było jakby nas uwiecznili na zdjęciach, nawet o tym nie pomyślałam. Bylibyśmy na pierwszej stronie każdego brukowca o stronach internetowych nawet nie wspominam. (Ciacha wszystko wiedzą) Ja ta zawsze zastanawiająca się zanim coś zrobię Ania nie pomyślałam.
Poznałam klika wspaniałych osób. Tylko miałam problem z zapamiętywaniem imion, a co dopiero kto, z kim, jak, gdzie, kiedy. Bardzo sympatyczni ludzie. Nawet z niektórymi wymieniłam się numerami z czego byłam zadowolona. Nie z tego powodu, że mam nowych znajomych, tylko, że odważyłam się odezwać i nawet pociągną na dłużej rozmowę. Ostatnimi czasy szło mi to z oporem, ale nie wiem jakim cudem to zrobiłam. Ważne, że postawiłam jeden krok w przód. Mały, a jednak. Tylko nie przedstawiono mi jednej blondynki. Wysoka, szczupła, chude nogi. Nawet przez chwilę pomyślałam, że to jakaś modelka. Nie dopytywałam się innych dlaczego mnie z nią Kuba nie poznał, ale wiedziałam, że się z niektórymi zna bo przez chwilę ze sobą rozmawiali. Trudno najwyżej jedna mniej osoba do zapamiętania.
           Jednak czy na pewno ona nie jest byłą dziewczyną, narzeczoną, żoną Kuby?

***
No to  mamy dziewiąteczkę ;)
Co tam u was? Jak po sylwestrze? 
Ja spędziłam go w gronie znajomych, ale z TVP 2 przełączając co jakiś czas na Polsat i POLO TV ;)
Zmieniając temat. Jak wam się wydaję, który rekord skoczni powinien być uznany. Według mnie Michi dotknął ręką i nie powinien być uznany. Nie wiem jakie są decyzję w tej sprawie, ale Stefcio powinien mieć ten rekord. W ogóle to chłopak ma formę ;) 
Skra wygrała jest w ćwierćfinale Pucharu Polski więc jak tu się nie cieszyć ;) Sory Lubin wygramy z wami ;)
Do zobaczenia w piątek ;)
Ściskam bardzo, bardzo, bardzo mocno.

CZYTASZ, KOMENTUJESZ, MOTYWUJESZ!

EDIT: Właśnie pokazało mi się takie cudo i może być tak, że w piątek nie ukaże się rozdział. Kombinuje, szukam gdzie do mojego złoma dostanę baterię i jak widzę kwoty 150 złotych to jakoś nie napawa mnie to optymizmem. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz