2015/03/15

#17



2 luty 2015 r.

               Pamiętniku wiem, że cię zaniedbuję, ale nie miałam nawet siły coś napisać, dzisiaj też nie mam, ale komu mam się wyżalić jak nie tobie, tobie, który zawsze mnie wysłucha nawet, kiedy tego nie chce.
               Wszystko obróciło się o trzysta sześćdziesiąt stopni. Nie z Kubą jej wszystko Ok, nawet czasami zastanawiam się czy nie za dobrze. Jest taki jak był wcześniej, zawsze mogę z nim porozmawiać, tak samo jak z jego mamą. Jednak ja nie zawszę chcę skorzystać z tej propozycji, a powinnam bo zawsze jest lepiej powiedzieć komuś wszystko, co leży na sercu niż kłębić je w sobie.
               Co do listu. Nie było tam za dużo napisane. Kilka zwykłych słów, które do dzisiejszego dnia nie potrafię do końca zrozumieć, kilka słów, które zmieniły sens mojego życia.

"Zawsze będę przy tobie.
Twoja kochająca MAMA."

10 luty 2015 r.

               Dzisiaj z Kubą byliśmy na komisariacie policji. Tego, co się dowiedziałam zwaliło mnie z nóg. Dosłownie. Ona cały czas była tak blisko mnie, ona była tak blisko mnie. Mieszkała dokładnie dwie przecznice od mieszkania Kuby, dokładnie niecałe dwadzieścia minut drogi. Wynajmowała kawalerkę opłacaną z góry za rok. Tylko, kto ją opłacił skoro nie była to ona. TYRAN czy może jakiś jej mężczyzna, o którym nawet nie miałam pojęcia, że taki ktoś mógł zagościć w sercu mamy na dłuższą metę. Teraz znowu zniknęła i ślad po niej zaginął. Bardzo się o nią boję. Boję się i to bardzo, a może się w coś się wplątała i teraz nie wie jak się z tego wycofać albo nie może. Mam tylko nadzieję, że nic bardzo głupiego nie zrobiła.

14 luty 2015 r.

               Walentynki, dla mnie to nie święto jednak przypuszczam, że Kuba coś z okazji tego święta (święta psychicznie chorych) wymyśli. Wczoraj byliśmy w Złotych Tarasach i strasznie namawiał mnie na zakup jakiejkolwiek sukienki. Jakbym ja nie miała ich pełno w szafie. Znowu wyszło na jaw, że nie jestem taka jak inne dziewczyny. Inne dziewczyny, które by się cieszyły jakby im chłopak to zaproponował. Zresztą to nie o to chodzi, ja po prostu nie lubię łażenia po sklepach i przymierzania milion sukienek, które mi się nie podobają. Jednak gdy zauważyłam na wystawie sklepowej piękną czerwoną sukienkę musiałam ją mieć. Już się boję pomyśleć co Pan Radomski na dzisiaj wykombinował, a jest zdolny do wszystkiego co najgorsze.

15 luty 2015 r.

              Czy ja już wcześniej nie mówiłam, że Walentynki są przereklamowane? Jeśli nie to powtarza jeszcze raz i do znudzenia.
               Szanowny Pan Radomski jak na typowego faceta przystało nie był by kimś innym jakby nie wziął swojej ukochanej do najlepszej restauracji w Warszawie, w której się nie najadła (małe porcje, pizzę, chcę dużą capri!) i udawał gentelmena jeszcze bardziej niż jest, na co dzień. Kubuś w garniturze trzeba to sobie zapisać w kalendarzu. Nie powiem, że pięknie wyglądał, bo wyglądał zjawiskowo. Zmierzając do sedna sprawy. Przyjechaliśmy do domu, a temu idiocie zachciało się tańczyć tylko, że nie pomyślał o tym, że człowiek wyższy niż przeciętny i mały salon = katastrofa. Oprócz tego, że wołał pomocy, aby ktoś mu pomógł wstać nie było większego dramatu.
               Po chwili Kuba znów zaczął tańczyć (czy to było tańczenie długo bym się zastanawiała), ale tym razem jak sierota padł na kolana, a ja biedna zamiast mu współczuć to ja się nabijała ile się dało. Jednak po chwili nie było mi do śmiechu. Kuba jak wcześniej pisałam padł na kolanach, ale tym razem wszystko to było zamierzone z jego strony. Z kieszeni wyciągnął małe czerwone pudełeczko.

"Czy zostaniesz moją żoną?"

            Zgodziłam się zostać Panią Radomską, bo bardzo go kocham i nawet nie wyobrażam sobie życia bez niego.

20 luty 2015 r.

               Cisza, znowu cisza. Ile to jeszcze potrwa? Ile? Czasami mam ochotę wyjechać i nie wrócić nigdy do Warszawy, ale powstrzymuję się, a bardziej ktoś mnie powstrzymuje. Tak to Kuba. Może nie w sensie Nigdzie nie wyjeżdżaj ani coś w tym stylu, ale gdy widzę nasze zdjęcia w salonie jakoś te myśli szybko upływają z mojej głowy. Wiem, że jeśli bym to zrobiła to bym bardzo tego żałowała. Żałowała do końca życia, a nawet dzień dłużej.
               Mamo proszę cię odezwij się do mnie!

***
Hej! Hej! Hej!
Tak tak zacznę marudzić ;)
Rozdziały prawdopodobnie będą się pojawiać co dwa tygodnie w weekendy. Dostałam pracę, w której siedzę od 8 do 16, w weekendy szkoła więc za dużo czasu mi nie zostaje, a po drugie jak się siedzi 8 godzin przy komputerze to nawet mojego złoma nie chce mi się włączać, a jeśli to zrobię to przeważnie tylko dlatego żeby zobaczyć pocztę ;) 
Ściskam was serdecznie ♥
P.S. Przepraszam za taki rozjechany tekst, ale bloger postanowił mnie zrobić w konia i nie dodaje mi takiego tekstu jaki mam zapisany w wordzie ;)

1 komentarz:

  1. Ania tak usilnie próbowała odnaleźć mamę, a ona od początku była tak blisko... Wyobrażam sobie, jakie to teraz musi być dla niej trudne, zwłaszcza, że po raz kolejny wszelki ślad po niej zaginął.
    Walentynki to przereklamowane święto, aczkolwiek bardzo często stanowią idealny punkt zaczepienia dla mężczyzn chcących zaimponować ukochanej kobiecie, dlatego sądzę, że podobnie było z Kubą. Nie spodziewałam się tak szybko zaręczyn, ale skoro oboje się kochają i czują, że to jest właśnie "to", to niby czemu nie? :)
    Pozdrawiam serdecznie! :*

    OdpowiedzUsuń