2 luty 2015 r.
Pamiętniku wiem, że
cię zaniedbuję, ale nie miałam nawet siły coś napisać, dzisiaj też nie mam, ale
komu mam się wyżalić jak nie tobie, tobie, który zawsze mnie wysłucha nawet,
kiedy tego nie chce.
Wszystko obróciło
się o trzysta sześćdziesiąt stopni. Nie z Kubą jej wszystko Ok, nawet czasami
zastanawiam się czy nie za dobrze. Jest taki jak był wcześniej, zawsze mogę z
nim porozmawiać, tak samo jak z jego mamą. Jednak ja nie zawszę chcę skorzystać
z tej propozycji, a powinnam bo zawsze jest lepiej powiedzieć komuś wszystko,
co leży na sercu niż kłębić je w sobie.
Co do listu. Nie
było tam za dużo napisane. Kilka zwykłych słów, które do dzisiejszego dnia nie
potrafię do końca zrozumieć, kilka słów, które zmieniły sens mojego życia.
"Zawsze będę przy tobie.
Twoja kochająca MAMA."
10 luty 2015 r.
Dzisiaj z Kubą
byliśmy na komisariacie policji. Tego, co się dowiedziałam zwaliło mnie z nóg.
Dosłownie. Ona cały czas była tak blisko mnie, ona była tak blisko mnie.
Mieszkała dokładnie dwie przecznice od mieszkania Kuby, dokładnie niecałe
dwadzieścia minut drogi. Wynajmowała kawalerkę opłacaną z góry za rok. Tylko,
kto ją opłacił skoro nie była to ona. TYRAN czy może jakiś jej mężczyzna, o
którym nawet nie miałam pojęcia, że taki ktoś mógł zagościć w sercu mamy na
dłuższą metę. Teraz znowu zniknęła i ślad po niej zaginął. Bardzo się o nią
boję. Boję się i to bardzo, a może się w coś się wplątała i teraz nie wie jak
się z tego wycofać albo nie może. Mam tylko nadzieję, że nic bardzo głupiego
nie zrobiła.
14 luty 2015 r.
Walentynki, dla
mnie to nie święto jednak przypuszczam, że Kuba coś z okazji tego święta
(święta psychicznie chorych) wymyśli. Wczoraj byliśmy w Złotych Tarasach i
strasznie namawiał mnie na zakup jakiejkolwiek sukienki. Jakbym ja nie miała
ich pełno w szafie. Znowu wyszło na jaw, że nie jestem taka jak inne
dziewczyny. Inne dziewczyny, które by się cieszyły jakby im chłopak to
zaproponował. Zresztą to nie o to chodzi, ja po prostu nie lubię łażenia po
sklepach i przymierzania milion sukienek, które mi się nie podobają. Jednak gdy
zauważyłam na wystawie sklepowej piękną czerwoną sukienkę musiałam ją mieć. Już
się boję pomyśleć co Pan Radomski na dzisiaj wykombinował, a jest zdolny do
wszystkiego co najgorsze.
15 luty 2015 r.
Czy ja już
wcześniej nie mówiłam, że Walentynki są przereklamowane? Jeśli nie to powtarza
jeszcze raz i do znudzenia.
Szanowny Pan
Radomski jak na typowego faceta przystało nie był by kimś innym jakby nie wziął
swojej ukochanej do najlepszej restauracji w Warszawie, w której się nie
najadła (małe porcje, pizzę, chcę dużą capri!) i udawał gentelmena jeszcze
bardziej niż jest, na co dzień. Kubuś w garniturze trzeba to sobie zapisać w
kalendarzu. Nie powiem, że pięknie wyglądał, bo wyglądał zjawiskowo. Zmierzając
do sedna sprawy. Przyjechaliśmy do domu, a temu idiocie zachciało się tańczyć
tylko, że nie pomyślał o tym, że człowiek wyższy niż przeciętny i mały salon =
katastrofa. Oprócz tego, że wołał pomocy, aby ktoś mu pomógł wstać nie było
większego dramatu.
Po chwili Kuba znów
zaczął tańczyć (czy to było tańczenie długo bym się zastanawiała), ale tym
razem jak sierota padł na kolana, a ja biedna zamiast mu współczuć to ja się
nabijała ile się dało. Jednak po chwili nie było mi do śmiechu. Kuba jak
wcześniej pisałam padł na kolanach, ale tym razem wszystko to było zamierzone z
jego strony. Z kieszeni wyciągnął małe czerwone pudełeczko.
"Czy zostaniesz moją żoną?"
Zgodziłam się zostać
Panią Radomską, bo bardzo go kocham i nawet nie wyobrażam sobie życia bez
niego.
20 luty 2015 r.
Cisza, znowu cisza.
Ile to jeszcze potrwa? Ile? Czasami mam ochotę wyjechać i nie wrócić nigdy do
Warszawy, ale powstrzymuję się, a bardziej ktoś mnie powstrzymuje. Tak to Kuba.
Może nie w sensie Nigdzie nie wyjeżdżaj ani coś w tym stylu, ale gdy widzę
nasze zdjęcia w salonie jakoś te myśli szybko upływają z mojej głowy. Wiem, że
jeśli bym to zrobiła to bym bardzo tego żałowała. Żałowała do końca życia, a
nawet dzień dłużej.
Mamo proszę cię
odezwij się do mnie!
***
Hej! Hej! Hej!
Tak tak zacznę marudzić ;)
Rozdziały prawdopodobnie będą się pojawiać co dwa tygodnie w weekendy. Dostałam pracę, w której siedzę od 8 do 16, w weekendy szkoła więc za dużo czasu mi nie zostaje, a po drugie jak się siedzi 8 godzin przy komputerze to nawet mojego złoma nie chce mi się włączać, a jeśli to zrobię to przeważnie tylko dlatego żeby zobaczyć pocztę ;)
Ściskam was serdecznie ♥
P.S. Przepraszam za taki rozjechany tekst, ale bloger postanowił mnie zrobić w konia i nie dodaje mi takiego tekstu jaki mam zapisany w wordzie ;)
Ania tak usilnie próbowała odnaleźć mamę, a ona od początku była tak blisko... Wyobrażam sobie, jakie to teraz musi być dla niej trudne, zwłaszcza, że po raz kolejny wszelki ślad po niej zaginął.
OdpowiedzUsuńWalentynki to przereklamowane święto, aczkolwiek bardzo często stanowią idealny punkt zaczepienia dla mężczyzn chcących zaimponować ukochanej kobiecie, dlatego sądzę, że podobnie było z Kubą. Nie spodziewałam się tak szybko zaręczyn, ale skoro oboje się kochają i czują, że to jest właśnie "to", to niby czemu nie? :)
Pozdrawiam serdecznie! :*