9 grudnia 2013
r.
Siedzę i
użalam się nad sobą bo co mi innego zostało do roboty. Czego mi brakuje?
Miłości, spokoju i ustabilizowanego życia, takiego jakie mi pasuje, a nie takie
jakie być powinno. Takiego jakiego inni by sobie życzyli. Ostatnie dni były da
mnie potwornie ciężkie, te rozmowy z ciotkami i dalszą rodziną, którą widzimy
raz na pół roku, a nawet raz w roku na „zlocie czarownic”. Chciałam się odciąć
od tego wszystkiego. Od wszystkiego czego jest dla mnie za trudne.
Skończona
szkoła średnia, brak matury, zawodu i perspektywy znalezienia pracy łączyło się
z moimi wahaniami nastrojów. Początkowo nawet myślałam, że to początki
depresji. Jedyne co mnie cieszy to rozpoczęcie szkoły policealnej na kierunku
Technik Rachunkowości gdzie mogę ujawnić swoją dość dużą wiedzę w tym kierunku.
Czasami zastanawiałam się czy dobrze postąpiłam idąc do tej szkoły średniej.
Niestety czasu się nie cofnie nawet jeśli by się chciało.
Coraz częściej
myślę o wyjeździe do większego miasta niż Bydgoszcz. Wrocław, Warszawa, Poznań.
Jednak boję się, że sobie nie poradzę, że jeszcze szybciej przyjadę niż to się
okazuje. Praktycznie nocleg mam załatwiony, jedynie co to muszę mieć pieniądze
żeby za coś jeść.
Zostaję tu
gdzie teraz jestem. Coraz częściej zasięgam porady Rafała, tak Rafał został
psychologiem jak jego ojciec, praktycznie rozumiemy się bez słów. Pamiętam jak
powiedział do mnie:
„My jesteśmy jak
stare dobre małżeństwo. Rozumiemy się bez słów.”
Zawsze się z tego powodu
uśmiechałam, a uśmiech to najlepsze co może być. Pomimo tego, że nie miał
dziewczyny i nie jest w związku to jakoś nie potrafiłam nawet pomyśleć co by
było gdyby byśmy byli parą. Zawsze wiedział, że tak trzeba do mnie podejść
żebym mu wszystko wyśpiewała.
Sesja zbliżała
się nieubłaganie, a ja nie potrafiłam się na niczym skupić, a psychotropy,
które miały mnie wyciszać, usypiały mnie. Czas w tej chwili leciał
nieubłaganie. Każdy dzień coraz bardziej uświadamiał mi, że powinnam coraz
więcej czasu poświęcać nauce.
Ostatnie
tygodnie były bardzo wyczerpujące. Pomaganie innym w zrozumieniu rachunkowości,
finansów i podstaw ekonomiki oraz ekonomii nie jest takie proste. Do tego
jeszcze poprawa matury z języka angielskiego i uczęszczanie do laryngologa
spowodowanego ogłuchnięciem do tego stopnia, że nawet nie słyszałam co osoba
obok siedząca krzyczy do mojego ucha.
Sesja jak i
rok szkolny zleciał jak z bicza strzelił. Oceny jak najbardziej w porządku więc
mam chwilę dla siebie na odpoczęcie od kilkudniowej harówy. Tak może to głupio
zabrzmi, ale trochę przypominałam sobie jak to się oblicza wszystkie możliwe
wskaźniki finansowej, interpretuje wyniki oraz je ocenia. Niby kocham to robić,
ale naprawdę jest to bardzo wyczerpujące, wystarczy źle postawiony przecinek i
całe zadanie jest do zrobienia od nowa. Czasami po dziesięciu, piętnastu
obliczonych zadaniach miałam wszystkiego dosyć. Kalkulatora więcej używałam niż
telefonu. Praktycznie nawet w nocy się z nim nie rozstawałam.
Matura zdana,
Technik zdany więc mogę szaleć :D Bawić się do białego rana, ale przepraszam
nie będę się bawiła do białego rana bo nawet nie mam z kim, a moją zasadą jest
nie rozmawiaj z nieznajomymi, a nawet z tymi, których znasz tylko z widzenia w
sklepie, na ulicy czy na osiedlu.
W wakacje
spędziłam zwiedzając Polskę wszerz i wzdłuż. Niektóre zakątki zapamiętam do
końca życia, a nawet dzień dłużej. Nigdy nie mówiłam, że jest takie coś jak
miłość od pierwszego wejrzenia, ale myliłam się bo jak tu nie można się zakochać w
Wrocławskiej hali Stulecia.
Wrzesień dość
szybko minął. Nawet nie pamiętam kiedy, a już zaczyna się drugi tydzień
października. Przygotowania od obydwu ślubów zapinane są na ostatni guzik, a ja
w tym czasie latam od lekarza do lekarza żeby czasem dzień przed ślubami, na
których będę nie przełożyli mi kontrolnych wizyt.
Wszystko było
dobrze dopóki data na kalendarzu nie pokazywała siedemnastego dnia
października. Od rana nie było ze mną w porządku. Cały dzień spędziłam z głową
w toalecie, tak i jak następne. Modliłam się tylko żeby w dniu ślubu mojej
siostry nie wylądowała z odwodnieniem w jednym z Bydgoskich szpitali.
Ubrana w
najlepszą kreację jaka tylko była czekam na kolegę Maćka, który tak jak obiecał
był jak na jego punktualnie praktycznie co do sekundy. Fryzura była
olśniewająca. Włosy ułożone w kłosa spadające na ramię do tego kwiat we
włosach, a najbardziej do tego pasował delikatny makijaż. Przecież nie mogę
przyćmić Panny Młodej swoim nienagannym wyglądem,
Impreza była
przednia, ostatnio nawet nie wiem kiedy na takiej byłam. Nie byłabym sobą
jakbym nie poszła na oczepiny i nie złapałabym welon.
Siedzę w
pokoju gościnnym w mieszkaniu ciotki, do której przyszłam w odwiedziny. Od rana
jakoś się źle czuję, ale nie pokazuję tego po sobie bo wiem, że zadzwoni po
pogotowie bo jest do tego zdolna. Myślałam, że jak się dotlenię to wszystko
minie. Myliłam się. Słyszę dźwięk gwizdka czajnika, podnoszę się żeby zalać
herbatę wcześniej włożoną do porcelanowych kubków. Podnoszę się, nagle dostaję
nogi jak z waty, wszystko mi się zamazuję i coraz bardziej źle widzę. Słyszę
tylko krzyk i czuję uderzenie o posadzkę w kuchni.
Upadłam. Nic nie widzę oprócz ciemności...
„Zanim odejdę, nim
odejdę stąd
Chwyć za rękę mnie,
złap za rękę mą”
***
Hej! Hej! Hej!
Dzisiejszy taki przejściowy jak zauważyliście :D Krótki tak jak mówiłam i coraz bardziej będzie widoczny przeskok czasowy. Trzeba trochę przyspieszyć z akcją :D
Tak wiem ta piosenka nie jest w tym temacie, a ja wyrwałam kilka słów z kontekstu, ale tak bardzo mi się spodobała, że musiałam to napisać. Innego wyjścia nie widziałam ;)
Przez te witryny sklepowe coraz bardziej zastanawiam się czy czasem mi się miesiące nie pomyliły i jest już grudzień ;)
Modlę się tylko żeby przetrwać jutrzejszy dzień. Ulubione ciotki zwracające uwagę na wszystko co tylko możliwe, wtrącające swoje pięć groszy tam gdzie nie powinny.
Ściskam was bardzo, bardzo, bardzo mocno ♥
EDIT: Ja niezdara kliknęłam opublikuj nie ustawiając daty :D Także chcę przetrwać sobotni dzień. Do zobaczenia w następny piątek, mam tylko nadzieję, że nie wstawię wcześniej rozdziału :D
EDIT: Ja niezdara kliknęłam opublikuj nie ustawiając daty :D Także chcę przetrwać sobotni dzień. Do zobaczenia w następny piątek, mam tylko nadzieję, że nie wstawię wcześniej rozdziału :D